Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zakochałasięptica!MożemaścidoktoraParczewskiegocipotrzeba?Pannynie
wybruchacisziprzedfrancuskąchorobąochroni!
–Podobnodobranałysienieisamogwałt,zostawiętobiekapitanie–odciąłemsię
Rodence.
Gregorpoczerwieniałinerwowoporuszyłszczęką.Widaćbyło,żeniezwyczajnybył
dotegorodzajuodpowiedzi.Tabakieraparsknąłśmiechem.
–WidziszGrzesiu,młodziakjęzykmaszybszyniżrękę!Dogadałprzednio!Niechsię
bawi.Jaktowpieśnistoi:nUżyjmyżywota,wszakżyjemtylkoraz”.
Leonpociągnąłzaszarfęwiszącąuokna.
Kapitanzbezradnymuśmiechempokręciłgłową.
–Zworaminiewygrasz.Wypijmystrzemiennego,zanimmłodypójdziebawićsięjak
Greki,ijakRzymianinbić!
Leżeliśmyprzykrycicienkimprześcieradłem.Sabciadrzemała,cicho
pochrapując.Poddelikatnymjedwabiemrysowałysiękształtyjejpiersi.Delikatnie
pociągnąłemmateriał,któryzsunąłsię,odsłaniającjejbiust.Wmilczeniuchłonąłem
widok.Sabinaleniwieprzeciągnęłasięiodwróciłagłowęwmojąstronę.
–Mogłabymtakdokońcażycia–zamruczała,sięgającpokieliszekwina.
–Leżećnagolasa?–spytałemzuśmiechem.
–Głuptas…
Objąłemjąipocałowałem.Poczułemsłodyczusticierpkismakwina.
–Jeślitylkozechcesz,możetakbyć.Dokońcażycia.Naszego...
Ostatniesłowowyszeptałemjejdoucha.
–Teżbędzieszleżałnagolasa?–zdziwiłasięSabina,marszczącbrwi.
–Głuptas!–odparłemcicho,delikatniecałującciepłąszyjędziewczyny.
III.
SiedzieliśmywocienionejalejceogroduSaskiego.
–Jawidzę,jaknaniąpatrzyszHeniu.Krewniewoda,sambymsięoglądał,gdyby
nie…
Leonurwałwpółsłowaiodwróciłgłowęwstronęfontanny.
Przezchwilętrwałacisza,mąconajedyniedźwiękamiodległejulicy.Nieodzywałem
się.Wiedziałem,żeTabakieranielubiiniechceopowiadaćoswojejprzeszłości.Nie
razmiałemochotęspytaćgookobietywjegożyciu.Wciążpamiętałembibkęw
Ciborowieidziwnekieliszkiwkształciejelenichłbów.
nWOdessie,zazdrowieLeonanajegoweseluznichpiliśmy”,powiedziałwtedy
Grzela.Mimowolnieuśmiechnąłemsiępodnosemnawspomnieniekowala.
–SłyszałeśoPotiebni?–spytałLeonniespodziewanie.
WpatrzonywstrzelistąwieżęSoboruAleksandraNewskiegogórującąnaddrzewami
ogrodu,przeczącopokręciłemgłową.
–Jakośzruskabrzmi,topewnoiRusekjakiś–odpowiedziałemleniwie.
–Ukrainieckonkretnie.AlewpowstaniuponaszejstronieMoskalabił.
SpojrzałemnaLeona.
–Wktórym?–spytałemzaciekawiony.