Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
papierwamzałatwiłem.Sarmakzczekówiwekslimacietaki,żewpryncypialnej
dzielnicymożeciekamienicękupić.Niewiemkogotrafiliście,aletozłotystrzał.Ze
świecidełekbędzieowielewięcej.Todobranowina.Złajesttaka,żemusicie
poczekać.Spylićtylekamieniatonieto,cokarmanzdoićczynawetkaberwydłubać.
Tutrzebalepszejgłowy,żebysięniezasypać.Chawiręmacieprima,gratyistatkipo
poprzednimwłaścicieluzostały.
Władeczekuśmiechnąłsię,widzącspojrzenieLeona.
Nicsięniebój,siostrzeniecmójtammieszkał.Terazmusiałnaprowincjęwybyć,
świeżymwozduchempooddychać.Teściowamusiępochorowałaipojechali
kurować.Odjutramożeciezamieszkać.PoznaliściejużWrześni?Morowechłopy,
takieznichaniołystróże,żemuchaniesiada.Jakchcecie,toprzyjdądohotelu.
Przeprowadzićsiępomogą.Bagażymaciedużo?
Wdorożkęwejdzie,samiporadzimy.
Leonuśmiechnąłsię,zgarniającsarmakdoczemadanka.Pchnąłpoblaciedwie
paczkirubli.
Tonaparapetoweopićtrzebachałupę.Inaczejpodłogamożeskrzypieć.
Mikryzzadowoleniemzatarłdłonie.
Wrześniecośnarychtują.Będzienawasczekało.
NanasWładeczku.Nieodmówiszmiprzecież,napijeszsięzestarymkumplem.
Bratyteżniechzostaną,zawszetoweselejbędzie.
Wilczurchłeptałpienistynapójprostozwazystojącejobokstołu.
Niezaszkodzimu?spytałemRobcika.
CośtyHrabia,zbykaspadł?zarechotałWrzesień.NaszAzorpiwoobalajak
staryinicmuniejest.Conajwyżejzazapotrzebowaniemsięgonapodwórko
wypuści.Cwanasztuka,samwróci,prowadzaćgonietrzeba!
Władeczekzuznaniemkiwnąłgłową.
Prawilniegazuje.Trzeciąbutelkęobala!
TomożeonpowiniensięGazornazywać?spytałem,biorąckawałeksalcesonu
leżącynatalerzu.Masz,zakąś,bosuszakabędzieszmiał!NoGazor,dawajdo
pana!zacmokałem.
Piespoderwałsięnarównełapyizłapałwlocierzuconąprzezemniezakąskę.
Wrześniepopatrzylisięposobie.NaczoleTusiawykwitłagrubażyła,lekko
spurpurowiałiwykrzywiłustawzłymgrymasie.Wpokojuzapanowałacisza.Naraz
Robcikryknąłśmiechemiwalnąłmniewplecy,żemitchuzabrakło.
Krztuszącsię,wystękał:
Ga-gaaazor!Aleśdoowalił!
Zkuchniwyjrzałamłodadziewczyna,popatrzyłanarozbawionychbraciiz
dezaprobatąpokręciłagłową.
Cosięzatraceńcetakdrzecie?Małomzrąkbrytfankiniewypuściła.Zpodłogi
byścieżarlijaktawaszasobaka!
Biesiadatrwaławnajlepsze.WpewnejchwiliAzorszczeknąłkrótkoi
podbiegłdodrzwi.Tusiociężkopodniósłsięodstołuiposzedłwypuścićpupilana
klatkę.Pochwiliprzezotwarteoknodobiegłogłośniewarczenieikrzyk