Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
§1
Drogipamiętniku.Dziennikumój.Osobistylogu,prywatna
chmuro.Otopodługiejismutnejzimie,pozamknięciukolejnejfazy
wdrożenia,wylizawszyranyporetrospekcjiprojektowej,wracam
docodziennegonotowania.Awszystkoprzeznowyregulamin
jednogłośnieuchwalonyprzezzarząd.
Wieścidoszłynaspriorytetowyme-mailemzdziałumarketingu.
„Tytani,czasopuścićmurywaszejukochanejfirmy”,pisali.„Każdy
dostaniepółgodzinydowłasnejdyspozycji”,obiecywali.„Wtrosce
owaszedobro”,głosili.
Właśnieodbywaliśmygodzinęintegracyjno-rozrywkową.
–Czytaliście?Odjutrawychodzimy–rzuciłDevNull,jakzwykle
podekscytowany,jakzwykleradosny.
Wprostemitowałentuzjazmztejswojejnażelowanejłepetyny.
CoinnegoDevDanton.
–Teżmicoś–odburknąłmójniskikolegazsąsiedniegoboksu.
Prezentowałsięjeszczegorzejniżzwykle.Zgarbiony,zworami
podoczyma,dosłowniezapadałsiępodstół.Przywysokim,pewnym
siebieDevNulluwyglądałjakwersjademo.Wrażeniadopełniała
świecącałysinanaczubkugłowy.Podobnokiedyśtakienosilimnisi,
aobecniepracownicyCustomerSupportu.Jeszczegozacznąnazywać
CSDanton,aprzecieżjestdevem,programistązkrwiikości,anie
jakimśwodolejcem.
–Przecieżjestkryteriumkarniaków.Mamzadużo–dodał
DevDanton.
Mogłemsiędomyśleć.DevDantonjakzawszemiałnakoncie
bukietprzewinień:nieodebranenaczase-maile,zbytdługieprzemowy
naDaily,dziurywimplementacji,plastikoweśmieciwkontenerze
napapier.Wszystko,czegosięchwycił,przemieniałwgówno.Stąd
jegoksywka:AntyMidas.
–Nieprzesadzaj,punktykarneodrobisz,tobędzieszznowu
wychodził.Ilecijeszczezostało?