Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bomyślałem:„Wszystkojedno,jużniewrócężywy!”.Anajbardziej
dotknęłomnieto,żetabestiaZależewprzywłaszczyłwszystkosobie.
Mały,ubranyjakandrus,stoję,milczę,oczynaniąwybałuszam,
bomiwstyd,aonmodnieubrany,wypomadowany,ufryzowany,
rumiany,krawatwkratkę…cholewkismali,szastasię,przeginasię…
napewnowzięłagozamnie!Jakeśmywyszli,powiadam:„Atynie
ważmisięnawetmyślidogłowydopuszczać,rozumiesz!”.Roześmiał
się.„Ciekawe,jaktotyterazbędzieszojcuzdawałsprawę?”.
Wolałbymwtedy,coprawda,odrazudowody,alemyślęsobie,
cotam,wszystkojedno…iwróciłemdodomujakopętany.
–Ech!Uch!–stękałurzędnik,czująclekkidreszczykposkórze
–atrzebawiedzieć,żenieboszczykniezadziesięćtysięcy,ale
zadziesięćrubeliansówdoprowadzaćumiałludzidoświatłości
wiekuistej–rzuciłksięciu.
KsiążęzciekawościąprzyglądałsięRogożynowi;zdawałosię,
żebyłonjeszczebledszywtejchwili.
–Ale,doświatłościwiekuistej!–wymówiłRogożyn–atyskąd
wiesz?Inatychmiast–mówiłdalejdoksięcia–owszystkimsię
dowiedział,zresztąiZależewkażdemu,ktosięnawinął,owszystkim
plótł.Zamknąłmnieojciecnagórzeicałągodzinęprawił:„Terazcię
tylkotakprzygotuję,anadobranocprzyjdęjeszczepożegnaćsię
ztobą”.Wyobraźciesobie!PojechałstarydoNastazjiFilipownej;
kłaniałsiędoziemi,błagałipłakał;wyniosłamupudełko,skoczyła
ipowiada:„Masz,starypryku,swojekolczyki,terazstałymisięone
dziesięćrazydroższe,kiedyztakimstrachemdobywałjeParfen.
Kłaniajsię–powiada–ipodziękujodemnieParfenowi
Siemionyczowi”.Jatymczasemzbłogosławieństwemmatkidostałem
dwadzieściarubliodSieriożkiProtuszynaijazdapociągiem
doPskowa.Przyjechałemzfebrą;babyzaczęłytamzamawiaćchorobę
różańcem,jasiedzępijany,potemzaresztę,comizostała,włóczyłem
sięposzynkachibezzmysłówtarzałemsięgdzieśwrynsztoku.Nad