Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
#11
itakjuzniezyjesz.com
Wybieramznajbliższegobankomatupięćsetdolarów,
dziękującwmyślachzahojnośćMii.Topierwszyraz
oddwóchmiesięcy,gdyniemuszęszczypaćsięzkażdym
groszem.Wcześniej,wmoimnormalnymżyciu,kiedy
dobrzezarabiałem,byłototakienormalne,żesięnad
tymniezastanawiałem.Brałemkartęwkieszeńiszedłem
siębawić,beztroskoibezmyślnie.Aprzecieżludzi,którzy
niemajązacożyć,naprawdęwokółniebrakuje.
Miastoświecitakjasno,żepomimonocy
ibezchmurnegoniebaprawieniewidaćgwiazd.Chodzę
bezceluoświetlonymiulicamiswojegomiasta
iprzyglądamsięludziom.Częśćznichwciążdokądśsię
spieszy,nawetwnocy.Kawiarnieikafejki,wwiększości
otwarte,nadalpełne.Pomijająctłok,któryzawsze
tupanuje,dodatkowetłumyzasługąMetGali.Tydzień
poprzedzającyimprezęitydzień,wktórymgalasię
odbywa,ściągajątysiącefanów,liczącychnaprzelotne
spotkaniezgwiazdami.Jakośnieprzychodziimdotych
pustychłbów,żewiększośćgwiazdniemieszkawNowym
Jorku,żesławyzjeżdżajątutylkonabal.
Chwilęstojęprzysaksofoniście,któregomuzykaporusza
mojeserce.Palcestarszegoczłowiekaporuszająsię
zwprawą,ciemnaskóraodcinasięwyraźnienatle
złotomiedzianegoinstrumentu.Saksofonzawodzi
żałośnie,bychwilępóźniejrozlegaćradosnąnutą,
anastępniebrzmiećjakwyrzut.Jestnaprawdęniezły.
Zastanawiamsię,coskłaniaczłowiekawjegowieku
dowystawanianaulicyotejporze.Wiem,babciu,jestem
durniem,skorowogólemuszęsięnadtymzastanawiać.