Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podocenąnapisałem:CosłychaćwKróliczejNorze?W.
Kartkęoddamjejjutronamatematyce,topierwszalekcja.Mam
nadzieję,żedokońcadniawymyśli,jakodpowiedzieć.
Jestsprytna,aletegosięspodziewałem.
Nadługiejprzerwiedopokojunauczycielskiegozajrzaławoźna
ipodałamizaklejonąbiałąkopertę.Byłonaniejmojeimięina-
zwisko,napisanedrukowanymiliterami.Woźnapowiedziała,że
ktośtowcisnąłnadyżurkęprzezszczelinęokienka.Niewiekto,
boakuratzeszładobufetu.
Wśrodkuznalazłemkartkęznumeremtelefonuitekstem:Za-
dzwońdziświeczorem.A.
Uśmiechnąłemsiępodnosem.Pomyślałemterazotejpierwszej
konspiracyjnejakcjiiojejzachowaniuwzględemmnie,gdyznaj-
dowaliśmysięwszkole.Tosięmogłoudać.Tadziewczynamiała
stalowenerwyigłowęnakarku.
Rozważyłem,copowiem,jeślitelefonodbierzektóreśzrodzi-
ców.PoprostusięprzedstawięipoproszęAlicję,cóżbyinnego!
Przecieżmawszkolekolegów.Aleodebrałaona.
Przeztelefonjejgłosbrzmiałjeszczelepiej.Karmelbyłideal-
nymporównaniem.Karmel,słodkiiaksamitny.Powiedziała,że
czekałanamojąwiadomość,nacoodparłem,odniosłemzupeł-
nieodwrotnewrażenieiprzezostatnitydzieńczułemsię,jakbym
byłpowietrzem.Onanato,żepotulnieoddarzeczybłahe,byza
plecamiwziąćważniejsze,acodopowietrza,toniepowinienem
zapominać,żeniemożnabezniegożyć.Roześmiałemsię.tak
zarozumiałyniejestem.Umówiliśmysięnaspotkanie.Tamgdzie
poprzednio.
Potemsiedziałemdłuższąchwilęwbezruchu.Próbowałem
uspokoićswójoddech.
Odkładającsłuchawkę,myślałemjednocześnieodwóchrze-
czach:cosięzemnądziejeijaktowszystkozorganizować.Wła-
ściwiemartwiłomnietylkoto,cobędzie,jeśliktośnasrazem
zobaczy.Razczydwamogłosięudać,alenadłuższąmetębyło
ryzykowne.My,oboje,wiedzieliśmy,żenierobimyniczegozłego,
30