Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Górze.Zerknęłamnaniegospodrzęs.Szedłobok,
wyprostowanyjakstruna.Uparciewpatrywałsięprzed
siebie.Chybabardzogostresowałam.Parsknęłam
śmiechem,gdyprzyszłomidogłowy,żemożeonsięteż
wmłodościnasłuchał,żebysamemuzdziewczynaminie
chodzićdolasu,bogojeszczewykorzystają.
Ekhm,powiedziałemcośśmiesznego?zapytał
zezdziwieniem.
Och,nie!Przepraszam.Poprostupomyślałam
oczymśzabawnym.
Zdawałamsobiesprawę,żemojewytłumaczenie
byłobezsensowne,zwłaszczażewłaśnieopowiadał
oceremoniipogrzebowej,którąniedawnopoprowadził.
Notakodparłspeszony.
Chybażebyzmienićtemat,wskazałpalcem
naodnogęścieżki.
Jeśliterazbyśmyskręcili,moglibyśmydojść
dogołoborza.Toniesamowitaformacjaskalna,naprawdę
unikatowa.
Spokojnie,wychowałamsięwokolicy.Puściłam
doniegooko.Coprawdarodziceniepozwalalimisię
tuzbytczęstozapuszczać,aleakuratgołoborze
odwiedziłamkilkarazywswoimżyciu.
Notak,przecieżtobardzoznanemiejsce.Atrakcja
turystyczna,żetakpowiem.Tocałkowiciezrozumiałe…
Aproszęopowiedziećmitrochęwięcejosamej
górze.Przerwałammu,boznowuzacząłsięstresować.
Tylkorazbyłamnatakimognisku.
Ochtak,ognisko!Ucieszyłsię,żezmieniłam