Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Wchatcepachniałokwiatamiiświeżymiziołami.Pomimo
jesiennegochłodu,któryusiłowałsięzakraśćprzezlekko
nieszczelneokna,wewnętrzubyłociepłoiprzytulnie.
Naokrągłymstolikuleżałczysty,kłującywoczyswoją
bieląobrus.Brzegimiałtakmocnowykrochmalone,
żezamiastopaśćwdół,sterczałynaboki.Stojący
nastolikuzgrabnywazonzróżowegoszkłapełenbył
gałązekjarzębinyuginającychsięodczerwonychkorali
owoców.
Podłogęwchacieniedawnowymieniono.Krzywe,
trzeszcząceprzykażdymkrokudeskiodeszły
wprzeszłość.Nowaklepkabyłazkoleitakdobrze
polakierowana,żemożnabyłosięnaniejpoślizgnąć,
dlategokrzątającasiępochatcekobietamiałanastopach
antypoślizgowekapcie.Podśpiewywałapodnosem
skocznąwiejskąprzyśpiewkę,przecierająckuchennyblat
ścierkąwkratkę,chociażnigdzieniebyłowidaćani
drobinkikurzuczyplamkioleju.
Wpiecuwesołohulałogień.Jegoblaskimigotanie
świecskutecznierozpraszałymrok,którynapływał
dodomkuprzezokna.Czerwonyczajnikpostawiony