Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3.
Kilkagodzinpóźniejsiedziałamwsamochodzieżercy.
ZerkałamnaMszczujapodejrzliwie.Całyczas
zastanawiałamsię,czyniewywieziemnienajakieś
pustkowieiniespróbujezgwałcić.Niewyglądał
coprawdanatakiego,niemniejnaukiwyniesionezdomu
nieposzływlas.Ojcieczdołałmizaszczepićsporolęku,
pewniepoczęściirracjonalnego.
Waucie,wyglądającymbardziejjakgruchotniż
ekskluzywnalimuzyna,byłostraszniegorąco.Nawetwiatr
wpadającyprzezuchyloneoknanieprzynosiłżadnejulgi.
Oczysamemisięzamykały,coczęściowobyłozasługą
ciążącejmiwżołądkukiełbasyimiodupitnego,którego
wypiłamsporykubek.
ChwilępomojejrozmowiezMszczujemnascenę
wszedłzespółzlokalnejremizystrażackiej,azachęceni
muzykąludzieudalisięnaparkiet,utworzonyzdesek
położonychluźnonatrawie.
Odeszłamnabok,wpobliżekramów,żebynikomu
nieprzeszkadzać.Jedenzesklepikarzyprzywołałmnie
dosiebie.Przywróciłmiwiaręwludzi.Nietylkodlatego,
żedałmijeść,aległówniezpowodunaszejrozmowy.