Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ostatniwybrykiwreszciewyrzucanosobie,
żegostrofowanozamocno.Byłprzeciejedynakiem
nadzieją,chlubą,ukochanymtychtrojgarozbitków,
którymtyleodebrałylosiżycie.
StaryJamont,zapracowany,wyschłyjakdaktyl,wciąż
tylkoprzemyśliwałizbierał,bychłopakahulankinie
zubożyły,ciotkatroskałasięojegozdrowieiwypoczynek,
matkatylkojednaznalazłasposóbradykalny.
Trzebagoożenić,Jasiumawiaładomęża.
Baodpowiadałwzruszającramionami.Chcesz,
żebyjeszczejednejosobiewięcejczyniłzgryzotę.
Azresztą,pilnociobcątuzasadzić?Poczekaj,nacieszysz
sięniąrychło.
Ależnieobcą,Jasiu.Wezmęgozesobą,pojadę
dokraju,tamgoożenimy.
Tere-fere!Któratozechcestamtądodjechaćtutaj
dlatakiegourwisa!
Jużjauproszę,zobaczysz.Jabymtakchciałaprzed
śmierciątamjeszczebyć.Pozwól,Jasiu.
Ano,jakchcesz.Zobaczymy,jakibędziezbiór
owoców.Podróżkosztowna.
Czekalitedyzbioru.Myślbyłarzucona,mówionooniej
corazczęściej,budowanoplany.Kostuśsięśmiał
niefrasobliwie,niewierzącwurzeczywistnienieprojektu,
achoćbyidoszedłdoskutku,no,tobędziezabawne.
Napisanonawetdokrewnychzoznajmieniem,
zaprenumerowanopismopolskie,zakupionomapę
szczegółowąEuropy.
Wdżdżystewieczorybyłtotematrozmów
niewyczerpanych,którymsięKostuśprzysłuchiwałgryząc
cygarolubcośnucącpodnosem.Wyglądało
mutonabaśnie,zwykłebaśniewieczornenakoloniach,
gdzieniematowarzystwaninowin.
Nakominkuwinogradsuchytrzaskał,popłaskim
dachudeszczpluskał,zaścianąMohamed,służący,
brzdąkałnaarabskiejgitarze.Atuwizbieopowiadano
ośnieżnychzamieciach,obrzozach,ołanach,oludziach
zupełniemuniepojętych,ostosunkachdziwnych.Trochę
legendyczućbyłowtychpamiątkachsprzeddwudziestu