Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–mruczałKostuś–niedanamokazmrużyćprzezcałą
noc.Wynoszęsięstądnanastępnejstacji.
–Mójdrogi,nieróbobylecopiekła.Kiedyśitobie
możesięzdarzyćposiadanietakiegoinstrumentu
–zreflektowałagopannaFelicja.-Jasobietegowcalenie
przykrzę.Totakieśliczne–małydzieciak.
–Wolęosiemnastoletnie.No,niechsięciociaułoży
dosnu.Ranopożegnamysię,dziękiBogu,zkoleją
żelazną.Zaczniesięinnalokomocja!
Wstał,przyświetlelampypogatunkowałbilety
ipodszedłdotowarzyszkipodróży.Przedzielonaodnich
poręcząławki,siedziała,trzymającnarękudziecko,
pochylonakuniemu,usypiającpieszczotąiszeptem.
–Otojestpanibilet,kwitiresztapieniędzy!–rzekł.
Podniosłakuniemutwarziwtedydopierojąujrzał
wyraźnie.
Sapristi
[3].Jakaładna–pomyślał,usposobionynagle
pojednawczo,nawetdopłaczącegodziecka.
Kobietaistotniebyłabardzoprzystojna.
Szczupłaizgrabna,miaławsobieujmującywdzięk
wielkiejprostotyiłagodności.
Twarzmizernąopromieniałyczarne,wielkie,smutne
oczyiustadelikatnegorysunku.
Narysachwyciętybyłwyrazprzedwczesnejdojrzałości
izmęczenia,którytejpostaci,bardzojeszczelatami
młodej,dodawałurokuipociągałzagadkowościąigłębią.
Wyciągnęłapobiletrękęszczupłą,przejrzystąprawie
ipodziękowałazcicha.
–O,bardzojestempanuwdzięcznaiprzepraszam
zadziecko.Zwyklejestciche,aleotosiódmąnocspędza
powagonachibezmierniezmęczone.
Osobieniemówiła,chociażwidaćbyłonajejtwarzy
bladośćostatecznegowyczerpania.
–Topanirówniedalekąodbyładrogęjak
imyzMarsylii.
–AjazKaukazu!
Miałjużodejść,alepozostałciąglejejsięprzypatrując.
–Niechpanispocznie–rzekłwreszcie.–Jadziecku
ustąpięswojemiejsce,bospaćniechcę.Paniwygląda