Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mówiłamcitylerazy,żejestempoprostuLinda
odparłaprzyjaźnieidotknęłamojegodużegobrzucha.
Rośniejaknadrożdżach.
Owszemprzytaknęłam.
Musiałamcięzobaczyć,Emilio.Kobiecaintuicja
podpowiadała,bymsprawdziła,couciebie.
Mojepoliczkipłonęły.NiepowierzyłamLindzieopieki
nadmoimdzieckiem.Jeździłamdoinnegoszpitala,bonie
pomyślałam,żekobietachciałabyprowadzićmojąciążę.
Niechciałamteżlitości...Niepragnęłamniczego,
cowiązałosięThomasemiwspomnieniamiponim.
Chciałabymcięzbadać,Emilio.Jużwkrótce
zostanieszmamąichcęsięupewnić,żetwojemudziecku
nicniezagraża.Jestemprzezornaiufamtylkosobie,
dlategowybaczminadmiernąopiekuńczość.
Dobrzeodparłamniecozaskoczona.Proszęzatem
ustalićterminwizyty,panidoktor.Oj,przepraszam
poprawiłamsięniecozmieszana.Kiedymam
przyjechaćdociebie,Lindo?
Jutro.Jutrozsamegorana.Zarazdamciwizytówkę.
Otworzyłatorebkęiwyciągnęłatekturowyprostokącik,
anastępniewłożyłagowmojądłoń.UstapaniDavisnic
niemówiły,aleoczywołały:„Takmiciebieżal”.
Spuściłamgłowę.Utkwiłamspojrzenienakolanach.
Czułamsiębardzonieswojowjejobecności.
Trzymaszsięjakoś?zapytałanagleściszonym
głosem.
Jakwidziszodpowiedziałam,zdającsobiesprawę,
żebyłatomałokulturalnawypowiedź.Jaksię
dowiedziałaśotejtragedii?zapytałamwprost.
OdCraiga.Musiałamcięodszukaćisprawdzić,jaksię