Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ogarowaniu,ajakwkońcuzłapięjakąśpodchodzącąrobotę,towtedy
będęmiałwięcejczasuboterazodranadonocylatamzapracą
isolidniezabioręsiędopisania...
Tużoboknassterczałjakiśeleganckifacetwfutrzanejpapasze
itureckimkożuchu.Nosiłprzydymioneokularywdrucianejoprawce,
popijałporterekiwyraźnienadstawiałsłuchy.Trochęmnietonawet
wnerwiało,aleniezabardzo,bogrzeczniestał,spokojnie,niewtrącał
się,nieprzeszkadzał,amyprzecieżoniczymtrefnymniegadaliśmy.
Wkońcuprzestałemzwracaćnaniegouwagę.
OkołogodzinyjedenastejpożegnałemsięzpoetąR.,którypozostał
w„Jantarze”,iwyszedłemnaulicę.Pogadałbymsobiejeszczedłużej,
alepamiętałemoumówionymspotkaniuwpośredniaku.
Odrananicniejadłem,zatowypiłemsporopiwaiwódki,więcnic
dziwnego,żepowietrzetrochęmizaszkodziło.Postanowiłemkrztynę
odsapnąć,bowgłowieminiecowirowało.Przeszedłemnadrugą
stronęŚwiętokrzyskiej,porządnie,jaknależy,przyświatłach,
iprzysiadłemnamurkukołopawilonumeblowego„Emilia”.Śnieżek
drobnyprószył,ajasiedziałemspokojnienamurku,odpoczywałem,
paliłempapierosaimyślałemoróżnychsprawach.Międzyinnymi
iotymmyślałem,żemożenaprawdęwartobyłobyspisaćkilka
historyjekusłyszanychpodcelą.Różnemitakieopowiastki
przychodziłydogłowyikombinowałem,któreznichnapoczątek
spróbowaćzapisać.Naglewyczuwam,żektośkołomnienamurku
przysiada.Zerkamwprawoiwidzę,żetużobokmniesiedzifacet
wkożuchuifutrzanejpapasze.Wpierwszejchwiligoniepoznałem,
aletylkowpierwszejchwili.Zarazsięzorientowałem,żetoten,cosię
przysłuchiwałmojejrozmowiezpoetąR.Potychprzydymionych
szkłachgorozpoznałem.
Niewyraźniemisiętrochęzrobiło,bopomyślałem,żetomożejakiś
cichociemnywywiadowca,alezarazsięuspokoiłem.Gliniarznie
gliniarz,niemapotrzebysięłamać.Niczegow„Jantarze”nie
zmalowałem,papierymamwnajlepszymporządku,więcnie
mapowodudostrachu.Najwyżejbędziekontroladokumentów.
Dożłobkamnieniezatarga.Zatrzeźwynatobyłem.Odkądtozresztą
wywiadowcyzabierająpijakównaKolską?Nieichtorobota.Odtego
mundurowiwradiowozach...
Przyjrzałemsięfacetowiuważnie.Nawywiadowcęjednaknie