Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wstęp
Jechałamznosemprzyklejonymdoszybyautokaru.
MojekochaneBeskidypowoliznikaływoddali.Serce
waliło.Emocjeradośćistrach.Właśnierozpoczęłam
swojąpierwsząpodróżzachlebem.Zamarzyłomisię
zarabianieweuro.
NiełatwobyłouprosićKaśkę,byzabrałamniedosiebie.
Pracowałauniemieckiegorolnika.Pracawpoluprzy
plewieniujarzyn,zbioryipracawhaliprodukcyjnejprzy
pakowaniu.Toprzecieżnicstrasznego.Takierzeczy
chybakażdypotrafi,nieprawdaż?Kasiaostrzegała:
Edyta!Tutajjestbardzociężko.Tyzadelikatnajesteś.
Niedaszrady.
Niewierzyłam.Czyżzamłoduniepokazałam,jak
bardzojestempracowita?Wwiekudwudziestuparulat,
jakodziewczynawychowanawmieście,nauczyłamsię
krowydoić,przewracaćsiano,snopkiwiązać.Myślałam,
żepotrafięjużwszystko.Takwłaśniewtedymyślałam…
GdyautobuswjechałnaparkingwNorymberdze,
właściwieniebałamsięwcale.Adreszapisanynakartce.
Nawetniemusiałamnicmówićkierowcy.Wiedziałam,ile
zapłacę.
Zzachwytempodziwiałamstaremuryobronnemijane
podrodze.Taksówkawyjechałazmiastaimoimoczom
ukazałysięmonotonnewidoki.Polaobsadzone
marchewką,porami,pietruszką...Pomiędzynimi,jakby
powrzucane,stałybudynkizzabudowaniami
gospodarczymi.Zajechaliśmyprzedjedenznich.Nic
nadzwyczajnego.Dom,niewielkiplacpośrodku,wielka
halaibarak.Nikogoniewidać.Taksówkaodjechała,
ajastałamjaktasierotkapośrodkuplacykuinie
miałampojęcia,comamdalejzesobązrobić.Pewnie
wszyscypracują.Oszóstejtrzydzieścijużwpolu?
Aprzecieżktośmiałnamnieczekać.
Wybawienienadjechałopokilkuminutach.Gdzieś
woddalipośródpólzamajaczyłciągnik.Kierowca
niczymkowbojnaswoimrumakuuroczyściewjechał