Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„Onie!Niechonjużprzestanie!”wołałamwmyślach.
CzyMarcinzabroniłciiśćnauczelnię?zapytałwprost,
gładzącterazbokiwłosów,którychsrebrnepasmadodawałyelegancji
mężczyźniewkwieciewieku.
Nie!wykrzyknęłamzaskoczona.Dlaczegotakpomyślałeś?
Samniewiem.Szukampowodów,któreciętutajtrzymają.
Czylisugerujesz,żebymsięodwaswyprowadziła,tak?
Nie!Nawettakniepomyślałem!Tylko…Zuza,czytyjesteś
szczęśliwa?Tutajkażdykażdegozna.Mieszkanastuledwieparę
setek,aitakcorokunasmniej.Ludziesięstarzejąiumierają.Młodzi
niechcąkupowaćdomównanaszychziemiach,boniewidząszans
naznalezieniepracy.KażdywolijechaćdoNiemiec.Nawettwoja
przyjaciółkastądwyjechała,bomiaładosyćmałomiasteczkowego
życia.Dlamłodychlepszedużemiasta,bodająperspektywy
rozwoju.
Oj,tato!Jasne,żejestemszczęśliwamówiącto,podeszłam
doojcaimocnogouścisnęłam.Przykleiłampoliczekdojegopoliczka,
jakzadawnychczasów,kiedymiałampięćalbosześćlat.Siadałam
wtedynajegokolanach,obejmującgozaszyję,imocnosięwtulałam,
pragnąc,bychoćjedendzieńnieposzedłdopracy,alezostałzemną,
mamąibabciąwdomu.Tatałaskotałmnie,akiedyśmiałamsiędołez,
zsadzałmniezkolan,narzucałnaramionapłaszcziwychodził
dopracy.Odziwo,kiedyzamykałzasobądrzwi,wcaleniebyło
mismutno.Nigdyniebyłamsama.Samotnośćprzyszładomnie
stosunkowoniedawno,aleodgoniłMarcin.Przynajmniejtaktosobie
tłumaczyłam.Sąsiadzulicy,mójkolegaodzawsze.Iniepotrzebuję
zamieniaćnaszegodomunamieszkaniezantresoląwmodnym
inowoczesnymdrapaczuchmurwymruczałammudoucha.
Zakochałabyśsięwtakimmieszkaniupowiedziałpoważnym