Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cmoknąłmnieszybkownos.
–Podobaszmisięwewszystkim–odparł.
–Ale…–ciągnęłam,boczułam,żejestjakiściąg
dalszytegowywodu.
–Niemaale.–Wzruszyłramionami.
–Nodobra.Jednakgdybyśmógłmnieubrać
poswojemu,tojakbytobyło?Spodnieczyspódnica?
–Sukienka–odparłipogroziłmipalcem.–Nie
wciągnieszmniewto.O,nie!Zastaryjestemnatakie
przepychanki.Ubierajsiętak,jakchcesz.Anajbardziej
lubię…–objąłmnieczule–gdyniemasznicnasobie
albotekoronkowełaszki,któredostałaśodmamy.
Pocałowałmniewusta.Wzasadziemusnął
jedelikatnie.Upuściłamgazetęipoprawiłampocałunek.
Motyleradośniezatrzepotałyskrzydełkami.Faktycznie
bielizna,którąpodarowałamirodzicielka,byłakusząca
izmysłowa.Mamapodrzuciłamikiedyśdwietorby.
Jednawypełnionabyłaporadnikaminatematzwiązków,
adruga–seksownąbieliznąiszpilkami.Mojamatka
postanowiłazainwestowaćwnaszzwiązekiwyposażyła
mniejaknawojnę.WedługniejArturbyłnajlepszą
zmożliwychpartii.Samotnychirurg,bezgarbuwpostaci
dzieciibyłejżony,toskarb.Potomkasięnigdynie
doczekał,ponieważjegożonachorowała.Zmarłakilkalat
temu,aonodtamtejporyniezwiązałsięznikim
nastałe.Czasamimiałamwrażenie,żemożejednak
całkowicienierozliczyłsięzprzeszłością,choćmuszę
przyznać,żezaledwiekilkarazywspomniałswążonę,
awjegodomuniezauważyłamfotografii.Wyobrażałam
sobie,żemusiałabyćpięknaikobieca.Możechodziła
wspódnicach?Ztrudemodgoniłamtemyśli.Oddałamsię