Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
No!Nareszciejesteś!krzyknęłaciociaZosia
napo​wi​ta​nie.Za​pa​rzamar​ba​ty!Chcesz?
Poproszęodparłam,siadającnakrześlewkuchni.
Alejestemzmęczona.Kawawsumiebysięprzydała,
bowdro​dzena​wetsięnieza​trzy​ma​łam.
Opowiadaj,jakbyło.Ciociazajęłamiejsce
na​prze​ciw​komnieizuwa​gąmisięprzy​glą​da​ła.
Niemaoczymmówić,ciociu.Sprzedałam
mieszkanie.Mamkasęnakoncie,alejestembezrobotna
ibez​dom​na.
O!Zarazbezdomna!Umniemieszkasz,jo?Toteraz
naszwspólnydom.Janiemamdzieci,dogrobutegonie
zabiorę,ajedynamojarodzinatoMaryśka.Taksię
ułożyło,żetylkoonamiaładzieckotwojąmamę,aona
ciebie.Jednymsłowemjesteśjakmojawnuczka,
bocór​kasio​strze​ni​cytotasamakrew,jo?
Joodparłampokociewsku.Uśmiechnęłamsię
dostarszejkobiety,bofaktyczniebyładlamniejak
babcia.Zżyłyśmysięprzeztenwspólniespędzonyrok.
Wcześniejrzadkowidywałam.Całeżyciekojarzyła
misięzezłośliwą,ekscentrycznąstaruszką.Wspólne
miesz​ka​niewie​lezmie​ni​ło.
Domprze​pi​szęnacie​biewy​pa​li​łana​gle.
Zamarłam,patrzącnanią,jakbyogłosiła,żewnaszym
ogród​kuwy​lą​do​wa​łoUFO.
Namnie?Alechybazgodniezprawemdziedziczy
two​jasio​stra…
Akimjestmojasiostra,aaa?Twojąbabką.Akto
dzie​dzi​czypobab​ceMa​ry​ś​ce?