Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zostawiłamniewprogu,znikajączpolawidzenia.Jej
miejscekilkasekundpóźniejzajęławychowawczyniLusi.
Przedstawiłamsię,podającdłońnapowitanie.
Nauczycielkęzdziwiłmójgest,aleuprzejmie
good​wza​jem​ni​łaiwy​mie​ni​łaswo​jena​zwi​sko.
Miłomipaniąpoznaćpowiedziała,zapraszającmnie
dośrodka.Usiądziemytutaj.Wskazałamiejsceprzy
sto​li​ku.
Niskakobieta,któraotworzyładrzwi,siedziałakilka
metrówdalejnawersalceiprzeglądałaczasopismo.
Odczasudoczasuzerkałaznadniegonamnie,groźnie
mrużącoczy.Przełknęłamślinęzwrażenia.Wyglądała
przerażająco,jakziszczeniestereotypuwrednegobelfra.
Brrr.Nielubiłamtakichsfrustrowanych,rozczarowanych
życiemipracątypówzkompleksami.Kiedyśprzecieżbyli
młodziipewniezdolni,chcielizbawiaćświat,ażycie
zdegradowałoichdorolinielubianegoprzezuczniów,
rodzicówiprzezwładzepedagoga.Saminaoceanie
edukacji.Niezrozumianiiniedocenieni.Smutnywidok.
Naszczę​ściezda​rzałsiębar​dzorzad​ko.
CzyLu​siana​roz​ra​bia​ła?spy​ta​łam.
Miałamwrażenie,żebelfernakanapiefuknął
lekceważąco,alenieodwróciłamwzrokuwtamtąstronę.
Patrzamnawychowawczynięmojejrki,któradla
od​mia​nyspra​wia​łabar​dzosym​pa​tycz​newra​że​nie.
Niestetyodparłaizłożyładłonienablacie,jakby
załamałajenadmojącórką.Ludwikawdałasięwbójkę
zko​le​żan​kązpo​ko​ju.
Wbójkę?zdziwiłamsię,botegoakuratnie
mo​gła​bymsięspo​dzie​wać.
Wzasadzieniewiem,czytomożnanazwaćbójką.