Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnazabawowądziewczynę,niemieszającąprzyjemności
zpracą.Naimprezachtańczyłam,jaknakogośponauce
tańcaprzystałoichybatomnieocaliło.Takąmałpiatką
dopodziwianiasięstałam.Późniejzdobyłamswoichklien-
tów,oniprzywiązalisiędomnie.Terazjużjestembezpiecz-
na,leczprzezpierwszyrokdrżałam,czydostanęprzedłu-
żenieumowy.
Tocomamrobić,żebyniemusiećsiękurwić,amieć
pracę?Tańczyćnieumiem.Wiedziałam,jaktogłupiobrzmi.
Niewiem,laska.
Niekłamała.Niewiedziała.
Naśniadaniuczęśćzałogibyłaśniętailedwożywa.Inni
tryskalihumoremienergią,dzielącsięnagłoswrażeniami
zimprezy.Niktnieprzytaczałszczegółów,niebyłomowy
otym,codziałosięwpokojach.Niebyłoogólnietematu,
ajedyniedobrehumory!Nicztegowszystkiegonierozumia-
łam…
Powrótautokarempodsiedzibęfirmyiznówimpreza
wdrodzepowrotnej.Znówkubeczekzalkoholemkrążyłmię-
dzysiedzeniami,alenaszczęścieniewszyscypili.Mogłam
więcniepićija.Poprawdzie,togdybymwlaławsiebiechoć
kroplęwódy,rzygałabymjakpewiengośćrestauracji,wfilmie
MontyPythona.Cotogonawymiotypociągnęło?A!Listek
miętowejczekolady!
Dojechaliśmydocelu,częśćzałogispiłasięwczasiedro-
gi,jakświnie.Jamarzyłamokąpielizpiankąitylkowystrój
łazienkimidotejwizjinijakopasował.Wartobyłomiećpracę
ipłacę.Marzyłamisięwanna,białekafelkiiledoweoświe-
tlenie.Dokompletujeszczebrakowałoświec,aromatycz-
nychsolii…Apierniczę!WstąpiępodrodzedoRossmanna
41