Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przybywałsam.TowarzyszyłmuSawiniuszdeCyrano.
Szlachciczbliżyłsiędodamkrokiemposuwistymizłożyłukłon
takniski,żepiórojegowielkiegokapeluszamusnęłożwiralei.
Modaówczesnainaczejkłaniaćsięniepozwalała.
Witaj,paniedeBergerac!zawołałażywomargrabina,rada
przybywającymjakżejestemszczęśliwa,żepanaoglądam!Przez
długiedwatygodnieskąpiłeśnamswejobecności!Czychorowałeś?
Tak,margrabino!odrzekłwesołoCyranoipodchwytując
sposobnośćpopisaniasięgrąsłów,wktórejzawszecelował,dodał:
Trapiłamnietrojniaczkaiczwartaczka.
ToznaczypośpieszyłwytłumaczyćRolandżesięznów
pojedynkował!
O,prawiemimowoli!Przyjacielemoiniesłusznienazywająmnie
„prymusem”towarzystwastołecznego,odtygodniajużbowiemnie
upłynąłdzieńjeden,abymniebyłczyimśsekundantem.Pomagałem
bićsiękochanemudeBrisailles,którypojedynkowałsię,niewiem,
dalibóg,oco.PotempodtrzymywałemdrogiegoCanillaca.Samzaś
wyniosłemztychutarczekkresęprzeznos,dotądjeszczewidoczną.
Todrobneawanturki!wtrąciłmargrabia.Mówią,
żespotkałocięcośpoważniejszego…
Niewiem,oczymchceszmówić,margrabio?
CzyżniepokłóciłeśsięzPoqueliniem,którytakniegrzecznie
ściągnąłjednąscenęztwegoPedanta,abynastępnieprzyczepić
dotejfarsy,któramatytułSzelmostwaSkapena?
A,jużwiem,ocociidzie.
Widzę,żedośćobojętniesprawętraktujesz.
Pocóżmamtraktowaćinaczej!rzekłpoeta,wzruszając
ramionami.JeżeliMolierwyskubujepiórkazmoichdzieł,abysię
wnieprzystroić,ludzieotymwiedząimówią,jestemjużprzeto
dostateczniepomszczony.Zresztą,jeślikradniemojemyśli,dowodzi