Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dobrzerzekłaś,doniczego.Wciągumiesiącabędęzamężna.
Wspomnienietejdziwnejprzygodypozostawitylkowmymsercu
jedenjeszczesmutek…
Jeszczejedensmutek?Awidzipanienka,żepanienkapana
deLembratniekocha.Panienkagoniekocha,ajednakwychodzi
zaniego.
Cóżchciałabyś,żebymuczyniła?
ChciałabymrzekłaPaketa,potrząsającrezolutniekształtną
główkąchciałabym,żebypanienkazbuntowałasięipowiedziała:
„nie!”.Ja,namiejscupanienki,nienamyślałabymsięanichwili!
Ty,mojakochana,jesteśwolna.Natobienieciążyobowiązek
oszczędzaniadumyrodowej,ocaleniarodowegoklejnotu…
Toprawda,jednakże…
Gdybymnawetpowiedziała:„nie!”ciągnęłasmętnieGilberta
wolaojcaprzemogłabymojepostanowienie.Ach,jakaś
tyszczęśliwa,Paketo!Tymożeszkochać,mnietegozabroniono!
Wogrodziedałysięsłyszećgłosy.Gilbertapodniosłasię
zmieszana.Prawiewtejżesamejchwilizjawiłsięhrabia,naktórego
ramieniuwspierałasięmargrabinadeFaventines.Nawidokmatki
Gilbertaniemogłapowstrzymaćlekkiegookrzyku.
Przestraszyłempanią?zapytałRoland.
Ech,nie!Tylkowzruszyłmniepanswymniespodzianym
zjawieniemsięodrzekłaGilberta,zmuszającsiędouśmiechu.
Ucałowawszyrączkęnarzeczonej,hrabiadeLembratusiadłobok
margrabinynaławce,któraotaczałapierścieniemgrubypieńjaworu.
NaznakdanyprzezmatkęGilbertazajęłamiejsceobok
narzeczonego.Alezamiastśledzićzuwagą,cosiędziejedokołaniej,
wybiegławzrokiemimyślądalekoizatonęławgłębokiejzadumie.
Rolandbadałprzezchwilęwmilczeniuzinkwizytorską
przenikliwością.