Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mamywięcjedyniekłopotzwyborem!–zaśmiałsięCyrano.
Izwracającoczynatego,któregonazwanoManuelem,spytał:
–Jesteś,mójchłopcze,poetą?
–Bywamnimniekiedy,wielmożnypanie.
–Jesteśmywtakimraziebraćmi.PozdrawiamcięwimięApollina.
Młodzieniecsięskłonił.
–Dzięki,panieCyrano–rzekłuprzejmie.
–Znaszmniezatem?
–JakwszyscywParyżu.
„Todziwne–myślałwtejchwiliCyrano–rysytegochłopca
doskonalesąmiznajome,nawetdźwiękjegogłosuniejestmiobcy”.
Iwzamyśleniująłnanowowzrokiemprzenikliwymbadaćodstóp
dogłowymłodegograjka.
–Cocijest,przyjacielu?–zagadnąłRoland,zauważywszydziwny
wyraztwarzySawiniusza.
Poetaocknąłsięzzadumy.
–Nic–odrzekł.–Studiowałemswegokolegępolutni.Poetajest
zawszezwierzęciemniezwykłymigodnymuwagi.
Nastałachwilawyczekiwania,podczasktórejwśródtejgrupy
znajsprzeczniejszychżywiołówzłożonejkrzyżowałysięspojrzenia
będąceprzeróżnychuczućwyrazem.
CyranonieprzestawałbadaćManuela.Manuelznówwpatrywałsię
rozpłomienionymwzrokiemwGilbertę,którąprzyprawiało
tooniepojętewzruszenie.
OczyZilli,zwróconenaManuela,ciskałybłyskawice.Roland
przenosiłwzrokzjednejosobynadrugą,starającsięodgadnąć
znaczenietajemniczejsceny.
Cosiętyczyczłowiekazczarnymiwłosami,nieprzyglądałsię
onnikomu,myślącjedynieotym,abysięjemunieprzyglądano.
ObecnośćCyranadokuczałamuniezmiernie.