Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mizebraćmyśli,jaśniepanie.
więctamrzeczystraszne?
Byćmoże!
Zillazpochylonągłową,zokiemwjedenpunktutkwionym,
pogrążonawmilczącejzadumie,zdawałasięoświeciecałym
zapominać.
Podczasgdywszyscyzajęcibylisceną,młodzieniecjakiś,
skromnieodziany,ośmiałychruchachizłośliwymwyrazietwarzy,
wmieszałsięnieznaczniedotowarzystwa.ByłtoSulpicjuszCastillan,
sekretarzCyrana.NieznalazłszyswegopanawPałacuBurgundzkim,
przybywałszukaćgowpałacuFaventines.
Szlachcicdałmuznak,którymówił:
„Nieodzywajsięanisłówkiemiczekaj.Jesteśmipotrzebny”.
RolandadeLembratzaczynałyjużniecierpliwićdługieceregiele
wróżki.
Powiedznareszcie,cojestdopowiedzeniarzekłcierpko.
Widzisz,żewszyscynatoczekają.
LeczZillapotrząsnęłagłowąiodsuwającrękęhrabiego,szepnęła:
Nie,jategopowiedziećniemogę.
Tajemnica?Taknajwygodniej.
Odgadywaczkaprzyszłościzatopiłaostrejaksztyletspojrzenie
wszydzącychoczachsceptyka,potemodparładobitnie:
Taknajroztropniej…dlaspokojnościpańskiegoumysłu.
Hrabiawzruszyłlekceważącoramionami.
Dośćtychkuglarstw!Zaśpiewajnamterazjakąśpiosenkę
miłosną.Towolę.
Dorozmowywmieszałsięstarszyzmężczyzn.
TojużnależydoManuela.
Atowarzyszowirzuciłrozkaz:
Zbierzsiły,kolego,iwygłośprzedpięknymidamamijedną