Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mizebraćmyśli,jaśniepanie.
–Sąwięctamrzeczystraszne?
–Byćmoże!
Zillazpochylonągłową,zokiemwjedenpunktutkwionym,
pogrążonawmilczącejzadumie,zdawałasięoświeciecałym
zapominać.
Podczasgdywszyscyzajęcibylitąsceną,młodzieniecjakiś,
skromnieodziany,ośmiałychruchachizłośliwymwyrazietwarzy,
wmieszałsięnieznaczniedotowarzystwa.ByłtoSulpicjuszCastillan,
sekretarzCyrana.NieznalazłszyswegopanawPałacuBurgundzkim,
przybywałszukaćgowpałacuFaventines.
Szlachcicdałmuznak,którymówił:
„Nieodzywajsięanisłówkiemiczekaj.Jesteśmipotrzebny”.
RolandadeLembratzaczynałyjużniecierpliwićdługieceregiele
wróżki.
–Powiedznareszcie,cojestdopowiedzenia–rzekłcierpko.
–Widzisz,żewszyscynatoczekają.
LeczZillapotrząsnęłagłowąiodsuwającrękęhrabiego,szepnęła:
–Nie,jategopowiedziećniemogę.
–Tajemnica?Taknajwygodniej.
Odgadywaczkaprzyszłościzatopiłaostrejaksztyletspojrzenie
wszydzącychoczachsceptyka,potemodparładobitnie:
–Taknajroztropniej…dlaspokojnościpańskiegoumysłu.
Hrabiawzruszyłlekceważącoramionami.
–Dośćtychkuglarstw!Zaśpiewajnamterazjakąśpiosenkę
miłosną.Towolę.
Dorozmowywmieszałsięstarszyzmężczyzn.
–TojużnależydoManuela.
Atowarzyszowirzuciłrozkaz:
–Zbierzsiły,kolego,iwygłośprzedpięknymidamamijedną