Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spostrzegłMańkę.Stałaopartaomuripatrzyłaprzedsiebie.Nie
wiedziałsamdlaczego,aleucieszyłsiętymspotkaniem.
—Dobrywieczór,pannoManiu!—zawołałwesoło.
—Dobrywieczór—odparłaprzyglądającmusięzezdziwieniem.
—Cóżtopanponocysięwłóczy?
—AczemutopannaManiaspaćnieidzie?
—Chybajużpójdę—odparłazrezygnacją.
Dyzmaobrzuciłjąuważnymspojrzeniem.Wydałamusię
ładniejszaniżzwykle.Wątłabyła,toprawda,alezgrabna.
„Cóżonamożemieć—pomyślał—najwyżejsiedemnaścielat”.
—CzemużtopannaManiatakasmutna?—zapytał.
Wzruszyłaramionami.
—Jakbypantaktrzynocezrzęduwarował,jakpies,naulicy
igroszaniewidział,toteżbypanzradościnieskakał.
Dyzmiezrobiłosięprzykro.Sięgnąłdokieszeniiwyjąłzwitek
dziesięciozłotówki.
—JapannieManipożyczę.Czydwadzieściawystarczy?
Dziewczynazezdziwieniemprzyglądałasiępieniądzom.Wiedziała
przecie,żesublokatorjeszczewpołudniegroszaniemiałprzyduszy.
Skądżemiałbyteraztylebanknotów?Chyba,chybażegdzieśukradł.
Możedlategowłaśnienałożyłfrak.„Zresztą—pomyślała
—comidotego?”
Nikodemwyciągnąłdoniejdwapapierki.
—Proszę.
Mańkazrobiłaprzeczącyruchgłową.
—Niechcę.Niewezmę.Itakniebędęmiałazczegooddać.
—Notoinietrzebaoddawać.
—Niechcę.—Zmarszczyłabrwi.—Widziszgo,bankier.
Odwróciłagłowęidodałacicho:
—Chybaże…Zadarmoniechcę.Chybażepójdziepanzemną.
—Eee—bąknąłDyzmaizarumieniłsię.
Mańkaspojrzałamuwoczy.
—Niepodobamsiępanu?
—Tonie,czemu?…