Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zpanatoteżmężczyzna!wybuchnęłaniespodziewanie
zezłością.Uuuu…kalosz!
Zawróciłasięnapięcieiruszyławolnymkrokiemkudomowi.
PannoManiu!zawołałzanią.Proszęzaczekać,
pójdziemy.
Przystanęła,agdyzrównałsięznią,powiedziała:
Hotelteżpięćzłotych.
Dobrzeodparł.
Szliwąskimiuliczkamiwmilczeniu.
Zaspanydrabwpluszowejkamizelceotworzyłimdrzwi,
wprowadziłdomałegobrudnegopokojuiwyciągnąłrękę.Dyzma
zapłacił.
Przezszarebutwiejącefirankiwpadałsnopjaskrawegosłońca.
Wpokojubyłoduszno,parnoiczućbyłostęchliznę.
Możebyoknootworzyć?zapytałaMańka.
Późnojuż.Czasdodomu.Pewnobędziedziesiąta
powiedziałDyzma.
Mańkaprzedmałymlusterkiemrozczesywałagęsteczarnewłosy
wyszczerbionymgrzebykiem.
Znalazłpanmiejsce?rzuciłaobojętnie.
NagleopanowałaDyzmęniepohamowanachęćzaimponowania
Mańce.Wydobyłzkieszeniwszystkiepieniądzeirozłożyłjenastole.
Zobaczpowiedziałzuśmiechem.
Mańkaodwróciłagłowęioczyjejszerokosięrozwarły.Długo
przyglądałasięrozrzuconymbanknotom.
Tyleforsy…tyleforsy…Atopięćsetki.Psiakrew!
Nikodemrozkoszowałsięefektem.
Dziewczynachwyciłagozarękę.
Słuchaj,miałeś„robotę”?zapytałazpodziwem.
Dyzmaroześmiałsięiottak,dlakawału,powiedział:
Aha!
Mańkaostrożniedotknęłakońcamipalcówpieniędzy.
Powiedz…powiedzwyszeptałachodziłeśna„mokrą
robotę”?