Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyklękłaiszybko,przypomocyjakiejśdrzazgi,która
leżaławpobliżu,wydobyłakoralikzeszpary.
Karolciu!rozległsięrozpaczliwy,rozdzierający
okrzykciotkiAgaty.
Idę!Jużidę!odpowiedziałaKarolciaizbiegła
zeschodów.Koralikmocnościskaławdłoni,bobałasię
gozgubić.ImimożeciotkaAgatabardzogniewałasię
oto,jakpowiedziała,„bieganieniewiadomopoco”
Karolciabyłaogromnieszczęśliwa.Wzaciśniętejdłoni
czułapodłużny,twardykształtkoralika.
Nalitośćboską!Prędzej!wołałatymczasemciotka.
MusimyzarazjechaćnaKwiatową.Proszępana
zwróciłasiędoszoferataksówkiniechpannas
zawiezienaKwiatowąnumerdwadzieścia!Tylkomożliwie
szybko!
Szofertaksówkiodwróciłsię,mrugnął
porozumiewawczodoKarolci,sprawdził,czydrzwiczki
dobrzezamknięte,ioświadczyłpogodnie:
No,tojedziemy!
Ba!Dobrzetopowiedzieć:jedziemy!Alejechać,jaksię
okazuje,jestowieletrudniej.Zupełniejakbywszystkie
taksówkiiautobusy,isamochodyciężarowe,itramwaje,
itrolejbusyumówiłysię,żeakuratspotkająsięnajezdni
otejgodzinie!Takibyłtłokwszelkichpojazdów.
Cóżzakorek!narzekałkierowca.Anirusznie
możnasięprzepchnąć!Teraztakapora,żenajwięcej
jeżdżą!Ba,żebytotakmojataksóweczkamogłą
pofrunąć,tobyśmydopieroszybkozajechalinaKwiatową,
co,córeczko?
IodwróciłsiędoKarolci.
Pewnieżetobyłobydobrzegrzecznieprzytaknęła
Karolciajateżbymchciała,żebymogłafruwać!
WtejżechwiliKarolciauczułajakbylekkieszarpnięcie
izezdumieniemzauważyła,żetaksówkapowolizaczęła
unosićsięponadulicą,ponadstłoczonymiautami
isunącymiposzynachtramwajami,przeskoczyłanawet
lekkonaddachamidomów.
KarolciaspojrzałanaciotkęAgatęcoteżciotkaAgata