Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niespodziewaniewyskoczyłdonichpies,któryzacząłgłośnoujadać,
jakbychciałpowstrzymaćintruzówprzedwejściemnajegoteren,
agospodarzypowiadomićoprzybyciuobcych.Zarazteżotworzyły
siędrzwiistanąłwnichpostawny,starszymężczyzna.
–Awycozajedni?–spytałniezbytprzychylnie,czymjeszcze
bardziejwystraszyłchłopców.
–MyprzyjechaliśmyzKonojad–odpowiedziałstarszyzbraci.
–Aha,odSzymczaków.–Tonmężczyznyniecozłagodniał.
–Tak,mamamówiła,żemożemytuprzenocować.
–Wchodźciedodomu,atyBurekjużprzestańszczekać.
Ogłuchnąćmożnaodtegojazgotu.
Wszyscyweszlidodomu.Gospodarzzaprowadziłichdokuch-
ni,gdziekrzątałasięjegożona,pulchna,pogodna,niewysokiego
wzrostukobietka.
–Maryś,totechłopakiodFrani.Dajimjeść,bopewniegłodni,aja
schowamdoszopkiichrower–zwróciłsiędożonyiwyszedłzdomu.
Gospodarzzniknąłzadrzwiami,agospodyniszybkoprzygo-
towałajedzenie.Chłopcywygłodniałymwzrokiempatrzyli,jakna-
kładaimporcjekaszyzeskwarkami.
–Siadajciedostołu,pewniewygłodnieliścienaamen.
–Otak!–wykrzyknąłMietek.
–Notobraćzałyżkiidoroboty!–ZaśmiałasięMarysiaina-
lałaimpokubkumleka.
–Dojakiejroboty?–Mietekspojrzałnaniązdziwionyiprze-
straszony.
–Taksiętylkomówi,baranie–odezwałsięstarszybratześmie-
chem.
Chłopcyszybkozjedlikolacjęigospodyni,widząc,żeprawiezasy-
piająnakrzesłach,zaprowadziłaichdomalutkiegopokoiku,gdziemieli
32