Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiesz,cototakiego?Drugiegotakiegocudanie
manacałymwybrzeżuzachwalałMarkus.
Ginaoglądałamiasteczkorozszerzonymi
zezdumieniaoczami.Choćbyłobardzociepło,
naplecachczuładreszcze.Otuliłasięszczelniej
płaszczem,leczpokarkuspływałajejwodazmokrych
włosów.Zaczęłażałować,żeichniewyżęłanaplaży.
Terazniechciałasiękręcićidodatkowosprawiaćkłopotu.
Dotarłodoniej,żemusijejsięśnićwyjątkoworealnysen.
Możepotym,gdywpadładowody,podtopiłasięiteraz
leżywszpitaluwśpiączce,awszystko,cowidzi,
tozwyczajnemajaki?Innąewentualnościąbyło,
żeumarła,awjejmózguprzebiegająjakieśdziwne
procesychemiczne,tużprzedtym,zanimorganobumrze.
Woczekiwaniunaciemność,któratowszystkozakończy,
uszczypnęłasięzcałejsiływprzedramię.Zabolało.
Dokądjedziemy?odważyłasięzapytać.
Skoroniemaszgdziesięzatrzymać,zabioręcię
domojejdobrejznajomej.Zajmiesiętobąinieukrzywdzi.
Widzę,żejesteśwpotrzebie,ajamamdobreserce.
Oczywiściejaknapirata.Roześmiałsię.
Przyznajesz,panie,żejesteśrozbójnikiem?Nie
boiszsiękary?
Żadnymrozbójnikiemniejestem,alejeślitrzeba,
todamłupniakażdemu,ktomistanienadrodze.
Ginabyłaznużona.Miałazasobąwieletrudnych
dowyjaśnieniaprzeżyćiwłaściwieżadnegopomysłu
nato,copowinnazrobić.Bezwiednieoparłasię
oMarkusa,choćdotychczasudawałojejsięsiedzieć