Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
lepszegopochylającegosięnadniepełnosprawną
koleżanką.Jaktroskliwestado,któregoniepotrzebowała
wswoimżyciu.
Pełnaniewesołychmyśli,wytoczyławózek
nauczelnianydziedzinieciprzezdobrykwadransśmiała
sięwymuszeniezidiotycznychżartówludzi,którychtyłki
oglądałaczęściejniżtwarze.Właściwienierobiłojej
toróżnicy.Kończyłsięrokakademicki,więcmyślałatylko
otym,byzaszyćsięwodziedziczonympomatce
okazałymdomunaprzedmieściachGdyni.
–Wybieraszsię?–zapytałwysokijasnowłosy
chłopak,któregoimienia,pomimoszczerychchęci,nigdy
niezdołałazapamiętać.
–Słucham?–Wyrwałjązzamyślenia,więc
kompletnieniewiedziała,ocopyta.
–Znówbujaszwobłokach?–Uśmiechnąłsię
życzliwie,leczonapomyślała,żepatrzynanią
zpobłażaniem.Oczywiścienatychmiastsięnastroszyła.
–Pytałem,czywybieraszsięznamidoHelu?Imprezka
naplażysięszykuje,wkońcunocświętojańska,więcparę
piwektrzebawypić.
–Chybasobiedaruję–mruknęła,choć
nawspomnieniemiejscowościcośdrgnęłojejwsercu.
–Ej,noniedajsięprosić–wtrąciłasięMagda.–Jeśli
chcesz,tozostaniemynacaływeekend.Zabukujesię
jakąśkwaterę.Najlepiejniedaleko„Hello”,tamdobrą
muzępuszczają.CiąglegadaszotymHelu,wieszonim
więcejniżprofesorek,więcwypadnaplażędobrze
cizrobi.