Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałaskłonnościdodramatyzowania.Tommiał
odwiedzićrównieższpitalwSanDiego.Napewno
chodziłopoprostuowiadomośćodniego.Cosięznią
ostatniodzieje?
Powiedz,żejużidę!odkrzyknęła,wbiegając
dodomunauginającychsiękolanach.Zignorowała
dziwne,mrocznespojrzenieFinneyaipodeszłaprosto
dostołu,naktórymleżałasłuchawka.
Halowykrztusiłaprzezwyschnięteusta.Mówi
EvePorter.
Dzieńdobry,paniPorterodezwałsięmiły,
spokojnygłosnieznanejkobiety.Mówidoktor
RaphaelsonzCentrumMedycznegoSanDiego.
Słucham,czymmogępanisłużyć?
CzyjestpaniżonądoktoraThomasaPortera
zRivertonwIllinois?
Tak
Zapadłokrótkiemilczenie.Eveczuła,żejejpierś
przygniatawielkikamień,zsekundynasekundęcoraz
cięższy.Wstrzymałaoddech.
PaniPorter,zwielkąprzykrościąmuszępanią
zawiadomić,żepanimążzmarłdzisiajpopołudniu
naatakserca.
Evezacisnęłapalcenasłuchawce.
Co?Jakto?Gdzie?
Gdytosięwydarzyło,byłwszpitalu,alezawałbył
zbytrozległy.Bardzomiprzykro.Robiliśmywszystko,
cobyłownaszejmocy.
Evenierozumiałaztegoanisłowa.Tomwyjechał
doSanDiegonasympozjum.Miałwrócićzadwadni.
Musieliporozmawiać,wyjaśnićsobiepewnerzeczy.