Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
biletpięciofuntowy;wobiegujestdużofałszywejmonety,znamyto!
Ipotrząsnąłgłowązprzebiegłąminą.
WłaśniepanPickwickijegotrzejtowarzyszezamierzalizrobić
pierwszyswójprzystanekwRochester.Oświadczyliwięcnowemu
swemuznajomemu,żejadąsamącoondrogą,iumówilisię,
żezajmąmiejsceztyłupowozu,gdziepomieszcząsięwszyscypięciu.
Hop!Dogóry!zawołałnieznajomy,pomagającpanu
Pickwickowiwygramolićsięnawózzpośpiechem,którymaterialnie
naruszyłzwykłąpowagęfilozofa.
Pakunkówpanniema?zapytałwoźnica.
Kto?Ja?odparłnieznajomy.Pakiecikwbibułęzawinięty,ten
oto.Resztęwyprawiłemwodą;wielkieskrzyniegwoździamiobite,
wielkiejakdomyiciężkie,ciężkie,diabelnieciężkie!
Tomówiąc,pakowałdokieszenipakietwbibułęowinięty
zawierający,jakmożnabyłownosić,koszulęichustkędonosa.
Ostrożnie!Ostrożnienagłowy!krzyczałgadatliwynieznajomy,
gdyprzejeżdżalipodpewnymsklepieniemstrasznetomiejsce,
bardzoniebezpieczne.Niedawnozmatkąjechałopięciorodzieci.
Matka,słusznakobieta,jadłachlebzmasłem,zapomniała
osklepieniu…Traf!Dziecioglądająsię,matkabezgłowy!Chleb
zmasłemwręku,aniemagęby,bygowłożyć;głowarodzinyzginęła.
Okropność!Okropność!PanprzyglądasiępałacowiWhitehall?Piękny
pałac;małeokienka;tutakżezleciałajednagłowa…takżeniepilnował
się1.Och!Och!Panowie!Och!
MyślałemwłaśnierzekłpanPickwicknaddziwną
zmiennościąrzeczyludzkich.
A!Domyślamsię.Dziśwchodzisiędopałacudrzwiami,jutro
wylatujesięoknem.Panfilozof?
Badacznaturyludzkiej,panie.
Jatakże,jakwiększaczęśćludziniemającychniclepszego