Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁIV
MAŁAWOJNA.NOWIZNAJOMI.
ZAPROSZENIENAWIEŚ
NadrugidzieńwszyscymieszkańcymiastaRochester
iokolicznychwsipowstawalizłóżekbardzowcześnieiniezwykle
wzruszeni,gdyżchodziłooprzypatrzeniesięwielkimmanewrom.Orli
wzrokdowódcymiałodbyćprzeglądkilkupułków;wzniesiono
tymczasowąmałątwierdzę,któramiałabyćoblegana,zdobyta
szturmemiwkońcuwysadzonawpowietrze.
CzytelnicynasiznotatekpanaPickwickaomieścieChathammogli
jużwywnioskować,żemążtenbyłnamiętnymwielbicielemwojska.
Nicteżniemogłobyćprzyjemniejszym,takdlaniego,jakidlajego
towarzyszy,nadwidokmałejwojny.Wcześniewięczerwalisię
nanogiiszybkimkrokiemposzlikutwierdzy,dokądjużzewszystkich
stronzdążałytłumyciekawych.
Wszystkozapowiadało,żemanewrybędąniezwykleświetne.
Ustawionoszyldwachów,byzabezpieczyćplacwolnydlaewolucji.
Sierżancibiegaliwewszystkiestrony,roznosząckartkizrozkazami.
PułkownikBulder,wwielkimmundurze,galopowałtowjedną,
towdrugąstronę,cofałswegokonianaciekawych,kazałmuwyrabiać
woltyikrzyczałtakgwałtownie,twarzmupoczerwieniała,agłos
zachrypł,chociażniktniemógłpojąć,nacosiętowszystkoprzyda.
Oficerowielatalitotu,totam,przemawialidopułkownikaBuldera,
wydawalirozkazysierżantom,potemznikaliwgalopie.Samiżołnierze
mielijakieśtajemniczouroczysteminy!
PanPickwickijegotrzejtowarzyszeumieścilisięwpierwszym
rzędzieciekawych,cierpliwieoczekującrozpoczęciamanewrów.Tłum
powiększałsięciągleiwysiłki,jakiezmuszenibyliczynićdla