Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁIII
NOWAZNAJOMOŚĆ.NIEMIŁESPOTKANIE
PanPickwickdoznawałpewnejniespokojnościzpowodu
zadługiejnieobecnościswoichdwóchprzyjaciół,przypomniawszy
sobiezwłaszczaichniepojętezachowanieporanne.Toteżzprawdziwą
przyjemnościąpowitałichizniezwykłymzajęciemzapytał,gdzie
bawilitakdługo.WodpowiedzinatopanSnodgrassjużzabierałsię
dotreściwegoopisuzaszłychwypadków,gdyspostrzegłmiędzypanem
Tupmanematowarzyszemichpodróżywzielonymfrakujakiegoś
nowegonieznajomego,wyglądającegoniemniejoryginalnie.Był
toczłowieknajwyraźniejzestarzaływśródtroski,któregowychudłym
policzkom,sterczącymkościom,błyszczącym,chociażmocno
zapadłymoczomnadawałyjeszczeostrzejszegowyrazuczarne,długie
włosy,opadającewnieładzienakołnierz.Szczękijegobyłytakdługie
itakchude,iżmożnabysądzić,żenaumyślniejewyciągał,gdybynie
nieruchomośćrysówinapółotwarteustanieprzekonywały,żejest
tozwykłajegofizjonomia.Szyjęmiałokręconązielonymszalem,
któregoszerokiekońce,spadającenapiersi,wyglądałyspomiędzy
guzikówstarejkamizelki.Miałnasobiedługiczarnysurdut,spodnie
zgrubegosuknaibutymocnoprzechodzone.
OczypanaSnodgrassazatrzymałysięnatejfigurze.PanPickwick,
dostrzegłszyto,powiedział,wskazującrękąnieznajomego:
–Przyjacielnaszegonowegoprzyjaciela.Dziśranoodkryliśmy,
żenowynaszprzyjacieljestzaangażowanydotutejszegoteatru,
chociażnieżyczysobie,bytosięrozgłaszało.Dżentelmenrównież
należydotejprofesjiiwłaśnie,gdyściewchodzili,miałnam
opowiedziećpewnąanegdotę.
–Masaanegdot!–rzekłnieznajomywzielonymfraku,podchodząc
dopanaWinkle’aidodającpocichu:–Szczególnegorodzaju