Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wnaszągłowę,lubpiersi,palinaszmózg,lubtrawiserce.
Potem,zwracającsiędomistrzaBogumiła:
—Dzieńdobry,ojcze—rzekła—czemużtojeszczenie
ucałowałeśswejAntonji?A!rozumiem,Ilmatrimoniosegreto,Stabat
mater,Cimaroza,Pergolese,Porpora!CotamAntonjaznaczyprzy
tychgenjuszach?Biedne,kochająceciędziecko,októrem
tyzapominaszdlanich!
—Jabymotobiezapomniał?—zawołałBogumił—staryMurr
zapomniałbyoAntonji!Ojcieczapomniałbyocórce?Dlaczego?Dla
kilkunut,dlakrzyżykówibemoli.Otomisiępodobasz.Zobaczysz
zaraz!
Iokręciwszysięnakulawejnodzezezwinnościązadziwiającą,
drugąnogąioburękamistarzecrozrzuciłgłosyorkiestrowe
zMatrimoniosegreto,gotowejużzupełniedorozdaniamiędzy
członkóworkiestry.
—Ojczemój!ojcze!—wołałaAntonja.
—Ognia!ognia!—wołałmistrzBogumił—ognia,spalić
towszystko!spalićPergolesa!spalićCimarozę!spalićPaesiella!spalić
StradivariusaiGramulaiAmatiego!CzyżAntonja,mojacórka,nie
powiedziała,żejawolęmojestruny,drzewoipapier,niżmojeciało
ikrew?Ognia!ognia!ognia!
Istarzecrzucałsięjakopętany,skakałnanodzejakdjabełkulawy,
rękamimachałjakskrzydłamiwiatraka.
Antonjapatrzyłanatenszałstarcazesłodkimuśmiechem
zadowolonejdumydziecięcej.Onazojcemtylkopozwalającasobie
zalotności,wiedziaładobrze,iżjestnadojcemwszechwładna,żeserce
jegobyłokrólestwem,wktórempanowałanieograniczenie.Zatrzymała
teżstarcapośródtychewolucji,iprzyciągającgokusobie,złożyła
najegoczolepocałunek.
Starzecwykrzyknąłradośnie,wziąłcórkęwobjęcia,podniósłjak
ptaszę,iokręciwszysiękilkarazy,padłnakanapę,gdziejąłjąhuśtać,
jakmatkaniemowlę.
ZrazuHoffmanpatrzałnamistrzaBogumiłazprzestrachem.
Widząc,jakrozrzucapartycjepopowietrzu,porywacórkęwobjęcia,
wziąłgozafurjata.AleuspokoiłgoniebawemuśmiechAntonji;
zbierającwięczszacunkiemrozrzuconegłosy,kładłjenapowrót
nastołachipulpitach,końcemokaspoglądającnatędziwnągrupę
wktórejsamnawetstarzecwyglądałdośćpoetycznie.
Narazcośpieściwego,nibynutaeteryczna,powiałowpowietrzu;
byłatomgła,melodja,cośbardziejjeszczeboskiego.Byłtogłos