Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
far​mer​ska.
Pyszna.Niewie​dzia​łam,żeumieszgo​to​wać.
Wielurzeczyomniejeszczeniewieszpowiedział
zuśmieszkiemwkącikachust.Zrobiłemwięcej,żebyś
niemusiaładziśprzygotowywaćposiłkudlarodziny.
Dziękitemubędzieszmiaławięcejczasudlamnie.
Pokazałdużychrozmiarównaczynieżaroodporne.
Zjedzmynaszobiad,nimwy​sty​gnie.
Nałożyłnatalerzesporeporcjepotrawyipostawił
nastolepięknieprzystrojonymświecamiiświeżymi
kwia​tami.
Za​wszetakjeszobiad?za​py​tała.
Nie.Przeważniesiedzęwfoteluprzedtelewizorem
zta​le​rzemnako​la​nach.Kwiatkidlacie​bie.
Niemogęza​nieśćichdodomu.
Więcpo​sta​wisznabiurkuwswoimbiu​rze.
Jutrojużmnietamniebędzie.Szkodatwojejfatygi,
mójnosniebędziemógłichwąchać,aoczynanie
pa​trzeć.
Notonosioczytwojejwspólniczkibędąmiały
za​ję​cie.
Lenaprzezdłuższąchwilęprzyglądałamusię
wmil​cze​niu.Najejustachwy​kwitłcieńuśmie​chu.
Uwa​żaj,bojesz​czesięwto​bieza​ko​cham.
Możewłaśnieotomichodzi?odparł,patrzącjej
woczy.
CytującpanaZagłobę:„Jakpsunabudępotrzebna
nammi​łość”od​parła.
Zawiesiłwzroknajejtwarzy,patrzyłnanią
wmil​cze​niu,nieko​men​tu​jącjejsłów.
ChodźmywkońcudołóżkamruknęłaLena.