Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Orłowskaodchrząknęła.Nielubiła,kiedymąż
deprecjonowałswojeumiejętności.
–Robert,niebądźzaskromny.Owszem,każdy
przeciętnyneurochirurgmożezoperowaćoponiaka,ale
niekażdymózgpacjentadziałasprawniepotakim
zabiegu.Akuratprzystoleoperacyjnymjesteśgenialny,
natomiastwinnychdziedzinachżyciawielecibrakuje.
Niepotrafisznawetzmienićżarówkiwlampceprzy
biurku–podsumowała.
Wszyscyparsknęliśmiechem.
–Ot,całamojażona–odparłześmiechemRobert.–
Gdybymsięzgodziłzpańskąopinią,panieBorysie,jej
reakcjabyłabycałkieminna.Szybkobymniesprowadziła
doparterujakolekarza.
Wtymmomenciespodpokładuwyszedłnieobecny
dotądMigaj.Tarnowskiniezauważyłtego,nacozwróciła
uwagęOrłowska–obajmężczyźni,EdwardWolski
iKonradMigaj,znieruchomieli.
–PanieEdwardzie,proszępoznaćjeszczejednego
uczestnikarejsu,panamajoraKonradaMigaja.
–Myjużsięznamy–odparłlodowatostarszyWolski.
Jegosłowawybrzmiałytakąniechęcią,żezwróciło
touwagęTarnowskiego.Chybadopieroterazzrozumiał,
żeniezawszejestwskazanerobićniespodzianki.
–Dzieńdobry–odparłsuchoMigaj.–Niewidzieliśmy
siękopęlat,paniedocencie.
–Jużniejestemdocentem,tylkoprofesorem–mruknął
Wolski.
Tarnowskipoczułskrępowanie,żenieprzewidział
skutkówzaproszenianiektórychgości.Chcączałagodzić
sytuację,zwróciłsiędoEdwarda:
–PanieEdwardzie,pokażępanukajutę.Przepraszam