Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczejednoniezadowolonespojrzenieifuknąwszy
znaczącopodnosem,obróciłasię,jakbyHazelczymś
obraziła.
-Niemampojęcia,czymmogłamnarazićsiętej
kobiecie-zdziwiłasię.-Spojrzałanamnietak,jak-
bymconajmniejuwiodłajejmęża.
Nieznajomypodałjejwmiędzyczasieramięiza-
cząłprowadzićkujadalni,wktórejznajdowałysię
przekąski.Niemusiałpytać,czyzechcemutowarzy-
szyć.Dlanichobojgabyłotodośćoczywiste.
-Niewątpię,żeudałobysiętopanibezproble-
mu-wtrąciłzupełnieniezmieszany.-MążladyRo-
binsonjest…wielkimmiłośnikiemkobiet.Niktjużnie
jestwstaniezliczyćjegopodbojów.
Hazelucieszyłasię,żemężczyznanieprzebiera
jużwsłowachijestwobecniejtakswobodnyiszcze-
ry.Ionaodrazupoczułasięlepiej.
-Ach,więcteraztozaczynamiećsens!
-Toznaczy?
-ByćmożeladyRobinsonwkażdejkobieciewi-
dzipotencjalnezagrożenieiwolizawczasuostrze-
gaćswojerywalki.-Pokiwałagłową,jakbyzastana-
wiałasięnadrozwiązaniemtrapiącejzagadki.
-To…jestcałkiemlogicznewytłumaczenie.Cho-
ciażjestjeszczeinne-dodałzniewinnąminką.
-Jakie?-zainteresowałasięHazel.
-Amożejestemjejkochankiemijestomniezwy-
czajniezazdrosna?
PannaBrownomalniepotknęłasięowłasnenogi.
Spojrzałananiegozupełniezaskoczona.
18