Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Boże,jakajabyłamgłupia!zawołałaześmiechem.Zosia
pisałamiopracachbudowlanychwpałacu,ajazrobiłamztego
tragedię.Zamierzałamwstąpićdoklasztoru!Śmiałasięserdecznie
zlistu,którykiedyśodebrałjejostatniąnadzieję.Podobnonawet
wojewodzinawspomniała,żemiałeśsiężenić.
Przecieżsięożeniłem,azklasztoruwyciągnąłbymcięzauszy.
Objąłipogłaskałpowłosach.Naszesypialniełącząsiętamtymi
drzwiami.Mamnadzieję,żebędętamraczejrzadkimgościem.
Zajrzałjejwoczyzuśmiechem.Cieszęsię,żemieszkaniecisię
podoba.Możesprawdzisz,czyłóżkojestdostateczniemiękkie?
Mówiącto,popchnąłiobojewylądowalinaśrodkuwielkiego
łoża,tonącwpuchachikoronkach.Tarzalisiępoatłasowejkołdrze,
całującsię,aNinapiszczała,nibytobroniącsięprzedjegozaborczymi
pieszczotami.Grot,podnieconyokrzykami,obskakiwałłoże,
szczekającistarającsiępolizaćtoswegopana,toNinę.
Grot,cichobądź!No,jużciętuniema!Alekszerwałsię,
chwyciłpsazaobrożęiwyprowadziłzpokoju.
Niezdążyłjeszczezamknąćdrzwi,gdyspozanichrozległosię
melancholijnezawodzącewycie.BiednyGrotpłakał,głośnowyrażając
całąpsiąrozpacz.
Terazsięodniegonieopędzimy!Ninazachichotała,patrząc
namęża,stojącegozzakłopotanąminą.Zachwilęwszyscysię
dowiedzą,żezamknęliśmysięwsypialni.
Tocozrobimy?Bezradniewzruszyłramionami.
Niemarady,trzebagowpuścić.Ninapodskoczyła,doceniając
miękkośćelastycznegomateraca.Usiadłaiwygładziładłoniąpomięte
koronki.
Grotwsunąłsiędopokojuboczkiem,zpodwiniętymogonem
iskruszonąminą.Chyłkiemwyminąwszypana,wyciągnąłsięprzed
kominkiemnatygrysiejskórzeiwtuliwszypyskmiędzyprzedniełapy,
zarazzasnął.
Chodźdomnie.Ninawyciągnęładomężaramiona.Umiem
tylkowjedensposóbpodziękowaćcizatewspaniałości,którymimnie
obdarzyłeś.
Położyłsięprzyniejipocałowałwszyję.Strumieńgorącaspłynął
jejdostóp.Pieściłją,trzymającnakrawędzipożądania,cobyło
zarazemfrustrująceirozkoszne.Jegopocałunkibyłypowolne,długie
igłębokie.
Onajdroższy!jęknęła,zagłębiającpalcewjegogęstewłosy.
Drżała,dyszącgłośno,apotemprzestałamyśleć,gdyfalapotężnych