Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
marudy!
BardzochętniezgodziłasięEmilka,zachowującpowagę.Ale
radzęci,weźlepiejpatelnię,botawazawydajemisięzbytcenna.
Odżałuję,bylebymmogłazamknąćbuziętemumądrali.
Jeeezu!jęknąłJaśzezgrozą.Ożeniłemsięznieczułąsadystką,
amojapacjentkajestniebezpiecznadlaotoczenia.
Dosyć,dzieci,niekłóćciesię!Wojewodzinaprędkozażegnała
sprzeczkę.Olesiu,którędyNinapojedzie?Pokażtonamapie.
Aleksrozłożyłnastoledużąmapę,naktórejsamwyznaczyłNinie
trasępodróży.WzeszycikuNinanotowałaadresyosóbpoleconychjej
przezmęża.Alekskomentowałprzypuszczalnecenybroniiwskazywał
miejscadomagazynowanianiebezpiecznegoładunku.
Nino,pamiętaj,abysprawdzono,czyamunicjaniejestzleżałalub
zamoknięta.NiechpanPiotrowskipostarasięotrochęszabeldla
moichoficerówikilkanaściesztyletów.
Azkosztamisięnieliczwtrąciławojewodzina.Nieżałujzłota,
bowiosnązpewnościąruszyofensywa.DotegoczasuOleśmusimieć
broń.Przecieżtuchodziotwojeżycie,synku.Staruszkazmatczyną
czułościąpogładziłajegozłotewłosy.Afraterzwróciłasię
dozakonnikaniechsięszykujedodrogi.Tupieniądze.Podała
musakiewkępełnązłotychimperiałów.Chybagłodowaliściewtym
klasztorze,bofratertakichudy,przykropatrzeć.
Kiedyjazawszebyłemtakichudyskwitowałześmiechembrat
Benon.Takajużmojauroda.Zpaniąhrabinąspotkamysię
wKrakowie,upaństwaPiotrowskich.Wrazieczegobędęwklasztorze
Bernardynów.Wobectegodozobaczenia.Zarzuciłnagłowękaptur
ibyłgotowydodrogi.
Zaraz!zawołaławojewodzina.Dogranicydowieziefratramoja
bryczka.
Alektotowidział,żebyubogizakonnikrozpierałsięwbryczcejak
jakiśdziedzicwzbraniałsiębraciszek.
Niechfraterzemnąniedyskutuje!Wojewodzinastuknęłalaską
nibymarszałkowskąbuławą.
Trzebajechaćbryczką,bochodziopośpiechuciąłAleks
stanowczo.Koniestojąpodlaskiem.
Tymrazemzakonniknieośmieliłsięprotestować.Pożegnałsię,
wziąłprzygotowanąpaczkęzżywnościąiszepnąwszy„Laudetur”,
wyszedł.
AleksspojrzałnazegarirzekłdoNiny:
Jeżelizamierzaszjeszczedzisiajjechać,topowinnaśprędzej