Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrobiłsięczerwonynatwarzy.Zacząłwrzeszczeć,
żetoonnaswszystkichutrzymuje,azamiastszacunku
izrozumieniaspotykajągokpinyiszyderstwa.Wyszedł
zdomu,trzaskającdrzwiami,idługoniewracał.Trudno
byłoznimporozmawiać.Każdesłowo,anawet
spojrzeniezacząłtraktować,jakbybyłowymierzone
przeciwniemu.Nawetsięniezdziwiłem,gdyzaczął
wracaćwcięty.Napoczątkujeszczesięnieupijał,raczej
wychylałjedenlubdwakieliszkinadobrynastrój.
Zczasemzacząłpićcorazwięcejicorazczęściej.
Początkoworaznatydzień,późniejdwarazywtygodniu,
abypokilkumiesiącachniemalkażdegodniachwiaćsię,
prze​kra​cza​jącprógdomu.
Mamapoczątkowousprawiedliwiałago.Tłumaczyła
ischodziłamuzdrogi.Kilkarazyprzyszładomnie,aby
mipowiedzieć,jakimwrażliwymczłowiekiemjestmój
ojciecijaktrudnomuodnaleźćsięwnowej
rze​czy​wi​sto​ści.Któ​re​goświe​czoruusły​sza​łemichkłót​nię.
Janek,niemamypieniędzy,atyprzechlewasz
ostat​niegro​sze!
Toznajdźpracę!odszczeknąłsięojciec.Siedzisz
całedniewdomuitylkobyśwszystkokry​ty​ko​wała.
My​ślisz,żeniepró​buję?
Jakdupynieru​szysz,tonicztegoniebę​dzie!
Je​steśnie​spra​wie​dliwy!I...Zwy​kłycham!
Księżniczkasięobraziła...O...Możezadzwonisz
posłużbę?za​cząłprze​drzeź​niać.
Amożeznajdęko​gośbar​dziejza​rad​nego?
Usłyszałemrumorupadającegociała.Wdwóch
krokachwpadłemdoichpokoju.Matkależała
napodłodze.Ruszyłemzpięściamidoojca,aon,jakby
mnieniewidząc,usiadłizacząłpłakać.Jakmałedziecko.
Czterdziestoczteroletnifacetłkałjakskrzywdzony