Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Catherine
LONDYN,WIELKABRYTANIA
Dzieńpiąty
NigdyminiewychodziłoodbieranieTeodorazprzedszkola.Nielubię
rozmawiaćzledwieznanymimiludźmi,gdyłącząsięwgrupy.Obcy
wporządku,przyjacielerównież,natomiastabsolutnienieumiem
tworzyćstronnictwiklik.Każdewejścienaterenprzedszkolastwarza
stresującąsposobnośćpopełnieniagafylubbłędnegozinterpretowania
przyjaznegopowitaniajako:„Chodźdonas!”,gdytymczasembył
tokomunikat:„Rozmawiamzkimśinnym,miłocięwidziećzoddali!”.
Doktoryzowałamsięzantropologiispołecznej,tymczasemrazporaz
umykamiróżnicadzielącatedwiesytuacje.Natomiastironiamojej
nieporadnościjestdlamniejasnajaksłońce.
OdkilkudniodbieranieTeodorazprzedszkolastałosięstresujące
zinnychwzględów.Wszyscychcąrozmawiać.Bynajmniejnie
dlatego,żeuważająmniezabłyskotliwąinterlokutorkę(choćnietracę
nadziei),leczchybazwyczajnieszukająkogoś,ktoodbijeiwzmocni
corazsilniejdręczącyichniepokój.Wszyscymówiąjużotylko
oepidemii,zapewniającsięprzytymnawzajem,żetobardzodaleko,
bowkońcuilejestdoGlasgow,chybazsześćsetkilometrów?
Jesteśmyzupełniebezpieczni,władzeladamomentopanująsytuację.
Jednazmam,prawniczka,trzecidzieńzrzędupowtarza
mistanowczym,nieznoszącymsprzeciwutonem,któregozapewne
używanasalisądowej,żeabsolutnieniemasięczegoobawiać.
Absolutnie!Jeślistarasięprzekonaćsamąsiebie,tomamnadzieję,
żerobitozwiększympowodzeniemniżwodniesieniudomnie,
bonaraziepodsyciłajedyniepanikę,którąusilniestaramsiętłumić.
Mamwrażenie,jakbyśmydosłowniewczorajobchodziliwszkole
ŚwiętegoJózefarocznicęspiskuprochowegowieczoremfajerwerków.
Tobyłwieczórhotdogówjedzonychwrękawiczkachzjednym
palcemiuroczychzdjęć,naktórychAnthonytrzymanarękach
zaróżowionegozpodnieceniaTeodora.Wtedychybaporazostatni
czułamsięszczęśliwairozluźnionawtłumieludzi.Abyło
tozaledwiepięćdnitemu.Prezenterzyserwisówinformacyjnychwciąż
używająwyważonegotonuludzizajmującychsięnieopiniami,lecz