Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Terazbiławłaśniepianędrucianymubijakiem,chociażmieli
kilkaróżnychmikserów.Robiłatozdziwnieczytelnymwyrazem
twarzyiprzyglądałamusiękątemoka.
Cotakręczniewaliszpianę,przecieżmaszmikser?czuł
jakjejciałowibruje,aletojużniedziałałonaniegojakdawniej.
Byćmożetenocnewrzaski,kupki,siuśkiinocnewstawanie,jazdy
dolekarzanadranem,boniemożekupyzrobić.
TozrobijutrouspokajałIzę.
Ajakcośjejsięstanie,toprzecieżmaleństwokompletnie
zwariowałanajejpunkcie,możedlatego,żeurodziławtrzydzie-
stejpiątejwiośnie.MatkaPiotramówiła:Niedziwsięjej,totak
sięzazwyczajdzieje,żekobietytracągłowę,kiedypóźnorodzą.
Znałamtakąjedną,coprzykrywałaswojegosynkaiotulałado
snu,kiedymiałpięćdziesiątlat.Ipytałago,czyniezapomniałsię
wysikać,jakwychodziłzdomu.
Niebolicięrękaodtegowalenia?zapytałPiotr,przyklejony
dojejciałapoprzezcieniutki,błękitnyszlafrok.
Pianabyłajużzupełniesztywna,pryskałaodczasudoczasuna
ciemnobordowyblat,tworzącdelikatną,abstrakcyjnąmozaikę.
Ostatniowyraźniemniezaniedbujesz,muszęsobiejakoś
radzićIzawsadziładopianywskazującypalec,poruszyłanim
kilkakrotnieioblizała.Będziepysznyserniczekotwartądło-
niąwygarnęłapianędobrytfankinaprzygotowanyjużsergęsto
przetykanybakaliamiizminąkrólowejwsadziładopiekarnika.
Terazprzechodzimydosmażeniakarpiazakręciłasięwy-
raźniezadowolonazsiebie.OBoże,znowutenkarpjęknął
wduchuPiotr.
Mógłbyśwyjąćminaczyniazezmywarki,tampowinnabyć
salaterka.
Podałjejsalaterkę,aresztępoukładałnapółkach.Izanuciła
cośtrudnegodozidentyfikowaniaitrzepałajajka.Zwielkąwpra-
maczaładzwonkakarpiawmące,wbułceiznabożeństwem
układałanapatelni.Powietrzeprzeszyłzapachsmażonejryby,
Piotrpoczułnagłeukłuciewokolicykrzyża,skrzywiłsię.
17