Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lubiłamteodgłosy,taksamojakwpatrywaniesięskraj
lasuwoczekiwaniunato,żejakieśzwierzęzniego
wyjdzie.
Takwyglądałibrzmiałidealnyporanek.
Kiedywszystkobyłojużgotowe,zasiadaliśmydoposiłku
icieszyliśmysięwłasnymtowarzystwem.Jajeszczenie
wiedziałam,cotoznaczy,aleitakbyłamszczęśliwa,
mającprzysobienajbliższych.Wkońcumałemudziecku
towystarczyło.
Koszmarprzyszedłpóźniej.Tatawłaśniezmywał
naczynia,amamazabrałasiędorozczesywaniamoich
potarganychkosmyków.Zjednejstronynienawidziłam
tego,alezdrugiejdziękitemumogłamznaczniedłużej
wyglądaćzwierząt.
Naglesyknęłamzbólu,kiedymamazbytmocno
pociągnęłagrzebieniemzamojeczarnewłosy,które
usilniepróbowałaupiąćwdwiekitki.Czującnieprzyjemne
mrowienie,którerozchodziłosięodbolącegomiejsca,
zerknęłamnaodbiciemamywszybie.Widzączbierające
sięwmoichszmaragdowychoczachłzy,posłała
mikojącespojrzenieipocałowaławewrażliwemiejsce.
Przepraszam,skarbie.Jużkończęodezwałasię
iwróciładorozczesywania.
Tymrazemjednakstarałasiębyćjeszczebardziej
delikatna,dziękiczemuprawienieczułamdotyku
szczotki.
Starałamsięnieporuszaćgłową,abyułatwićmamie
zadanie,iutkwiłamspojrzeniewporuszającychsiępod
wpływemwiatrukoronachdrzew.Odpłynęłamdoswojego
dziecięcegoświata,przezconiezauważyłam,kiedy
mamaskończyłaupinaćmojewłosy,atataprzyszykował