Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
częśćzostałauzupełnionaonietypowądodatkową
arkadowypodcień,któregodługośćpokryłacałą
bocznąfasadędworku.Przeszedłempodnim,podziwiając
klasycznełuki.Udołuostatniegozobaczyłemrosnącą
kolonięmydlnic,którejużniedługomiałyzakwitnąć
pofałdowanymibiałymilistkami.Ichsłodkizapach
okrywałdwór,podobniejakjaśminowiec,szczególnie
nocą,kiedyichwońbyłanajintensywniejsza.
Gdywtensposóbzatoczyłemjużkołoiznalazłemsię
przedportykiemfrontowym,wspiąłemsiępojego
schodachiotworzyłemnaościeżłukowatozwieńczone,
ciemnozielone,olchowedrzwi.
Ujrzałemsień,którejparkietowapodłogazewzorem
wjodełkęskąpanabyłapromieniamisłońca
rozrzedzonymiprzezkoronydrzew.Uświadomiłemsobie,
żeniejesttoaurazłotychpasmsłońca,ajużraczejich
zelżałybrzoskwiniowyodcień,którywypełniałterazswoją
obecnościąduszępomieszczeń.Onezkoleiemanowały
znacznąnieobecnościąwystrojuwnętrz,ukazującjedynie
niewielesprzętów,jakchoćbysecesyjnypiecolicowany
szmaragdowymi,glazurowanymikaflamizfryzem
zliśćmidębu,kredensznieborowskimimajolikamiczy
dębowąkomodęzwazązeschniętychkwiatówpolnych,
nadktórąwisiałoowalnelustrozdrewnianąramą
ozdobionąwyrzeźbionymigronamiwinogron.
Mimochodemwlustrzezobaczyłemodbityogród,
awnimcoś,conaułamekchwilizatrzymałoczas.
Wydałomisię,żepomiędzydrzewamiwidzękobietę,
którajaśniałaspowitaaurązachodzącegosłońca.Jej
włosyspadałynaszyjęispływałydalejnaplecyniczym