Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toonesprawiałyjejjakiśdyskomfort,anienaprzykład
odsłoniętewcałejokazałościpiersiczyobnażonełono,
przykrytetylkonaturalnymikędziorkamirudawych
włosków.
Czymogęliczyćtakżenaczarnąsłużącą
zbukietemkwiatówimiauczącegokotka?spytała
rozdrażnionakokota,sypczoczuiskrami.Przeszywa
nimimłodegomężczyznę,którynagirozparłsię
wfotelupodrugiejstroniepokoju.
Nielubiszbyćdziełemsztuki,Louise?odparł
pytaniemnapytanie.
Ależjestemnimzaśmiałasięgłośno,
przeciągającsięwpościeli.Masztpliwości?
Nieodparłbeznamysłu.
Topocoupodabniaszmniedoobrazu?Wybacz,
aletoniewydajesięrozumne.Jakchcesz
Olimpii
,toznajdźtamtąmodelkę,niechonapoświeci
przedtobątyłkiemLouisespojrzałanaklienta
wyzywająco.
Obawiamsię,żeonajestjużwwiekumojejmatki.
Och,jeszczetegobrakowałożachnęłasię
Louise.Niemieszajmydotegomatek.
Słuszniemężczyznapodszedłdokobiety
idelikatniezłapałzapodbródek.Tołóżkojestzbyt
małe,bopomieścićtujeszczekogoś.
TeżtakuważamLouisezerwałazszyiaksamitkę,
jakbymiałtymgestempozbyćsięnarzuconejjejroli
muzyManeta.
Tomożewróćmydowczorajszychćwiczeń