Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztegoświata.Wierzewdeterminizmlubiłaprzeciwstawiaćpytania
oto,wjakisposóbmożnawyprzedzićczasiwiedzieć
wteraźniejszościotymwszystkim,comiałosiędopierowydarzyć.
TegodniaEwajakzwyklezwlekłasięzłóżkazpotwornymbólem
głowy.Podsufitemsypialniunosiłasięcienkapapierosowamgła
śladpoprzemyśleniachpoprzedniejnocy.Pościelchoćtrudno
wtouwierzyćkiedyśśnieżnobiała,obleczonastarąkoronkądziś
byłanieświeżatakbardzo,żezbierałosięnawymioty.Ewapodeszła
dolustra.Twarzszara,zmęczona,włosysplecionewstrąki.Zdejmując
przepoconąkoszulę,uświadomiłasobie,żeniekąpałasięoddwóch
dni.Jesteśżałosna,pomyślała,wpatrującsięzezdziwieniem
wewłasneodbicie.Fizyczność,którąjeszczeparęmiesięcytemutak
bardzopielęgnowała,napawałaobrzydzeniem.Delikatnieścierała
resztkimakijażu.Tuszwprzedziwnysposóbzawisłnaspuchniętych
powiekach,alepuderjużdawnowytarławpoduszkę.Usta,choć
jeszczenaturalniepełne,wyglądałyjakdoklejonedozmęczonego
ciała.Zaczęłaprzyglądaćsięsobiejeszczedokładniejpiersi,takienie
jej,zmarszczkinadłoniach.Tylkoudazdawałysięnależećdoosoby,
którąkiedyśpodziwialiwszyscy.Kimjesteś,kim?dudniłowgłowie.
Ukryłatwarzwdłoniach.Woda.Ciężkiekropleuderzałyowannę.
Ewabezbronnajakdzieckostała,czekając,ożywczystrumień
zmyjezniejwszystkoto,conagromadziłosięprzeztylemiesięcy.
„Wystarczy…”,powiedziałagłośno,zastanawiającsię,coprzyniesie
kolejnydzień.Niechodziładopracyodkilkutygodni.Redakcjadała
jejwolne,spodziewającsię,żewtymczasieuporządkujeswojeżycie
iprzyniesieinteresującytekst.Czaspłynął,aonatkwiławmarazmie,
zastanawiającsię,kiedywszyscywkońcusięzorientują,żenapędzanie
kabzyzdemoralizowanymreklamodawcomjestostatniąrzeczą,
naktórąmaterazochotę.Zodrętwieniawyrwałdzwonektelefonu.
Ewa?
Tak.Ktomówi?