Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
10
Mieszkaniebyłoskromne,alebardzoczyste.Wanda
Rakowieckamiałamniejwięcejsześćdziesiątlat,
stosunkowogładkątwarziokularywefektownej
drucianejoprawie.Nadkanapąwisiałareprodukcja
Dziewczynyzperłą
JanaVermeera.
Kruklubiłmalarstwoiczęstozastanawiałsię,
coludziewidząwtymobrazie.Odkądobejrzałfilm,
twarzdziewczynyzobrazuukładałamusięwtwarz
ScarlettJohansson.
–Podobasiępanu?–spytałaWandaRakowiecka.
Krukdrgnął.Tegotypuwizytybyłytrudne,podczas
nichnigdynierozmawiałoobrazach.Starałsięnie
okazaćzaskoczenia.Ludzieróżniereagująnastratę.
Szokbywataksilny,żebliscyzmarłychżyją,jakbynic
sięniestało,przezcałednieitygodnie.Prawdadociera
donichzopóźnieniem.Akiedydotrze,zaczynasię
piekło.Wyglądałonato,żeWandzieRakowieckiej
dalekodotegomomentu.
Zaprosiłagodostołu,gdzieczekałynanichsernik
zbitąśmietanąidzbanekpachnącyherbatą.
–Pansiędziwi–powiedziałacicho.–Panbardzosię
dziwi.
–Dlaczegomiałbymsiędziwić?
–Poprostu.Niejestpanzdziwiony?
Krukmilczał.Rakowieckanalałaherbatydofiliżanek,
poczęstowałaciastem.
–Myślałam,żeprzyjdziepańskikolega.
–Niemógł.