Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
najdrobniejsza.Posturąprzypominaraczejmałecherubiny
zobrazuSantiegoniżsmukłe,skurczonekobiety
odorosłychtwarzachuwięzionewciałach
przedszkolaków.Głowęzdominowałynierówne,
napierzone,elektryzującesięloki,niewiadomodokładnie
jakiegopochodzenia,igrzywka,obciętaekstremalnie
krótko,którąstolattemuciachnęłamtępymi
nożyczkami,aktóratozażadneskarbyniechce
odrosnąć.Częstoprosiowarkocze,próbującdoścignąć
wdelikatnościidamskościrówieśniczki,aleniedość,
żezaplatanenaniesfornymmaterialewyglądająjak
mysieogonki,tojeszczeniemająszansprzetrwaćwjej
energicznymiśmiałymszalebycia.Codzienniewięc
wyczesanarankiem„nadamę”,wieczoramiwraca
dodomuzcudzągumkąnawłosach,którąwiążesama
naprędce.Czasamipozostawiawłosywnieładzie,
odgarniającjetylkochaotyczniezczoła,alejakprzystało
nawielkichludziiichwielkiepomysłynasztampową
rutynęniezawszejestczas.Kiedyjemyje,amyćmusi
jużsama,bowiem(podobno)robitonajlepiej,mocno
odchylagłowę,pytając,jakdługiemajużpasma.
Namokropodwajająswojądługość,zczegojesttak
dumna,żedzwonidobabciisięchwali.Późniejwychodzi
całamokra,owiniętawszaryręcznik,istajeprzy
ościeżnicydrzwi,naktórejkażdegowieczoruprosi,
byzaznaczaćpostępwewzroście.Nieinteresujejejczas,
potrzebnydozauważalnejróżnicy,nieinteresują
tłumaczenia,ponieważzcierpliwościąKrysiastoi