Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakrzykkobietyiuspokoiłjejpłacz–aletakidźwięk
nienadszedł.Terazzdajęsobiesprawę,dlaczegobyłem
wówczastakprzerażony–nigdynieusłyszałemżadnego
dźwiękuwodpowiedzi.Niemanic,cobardziej
wprawiałobyludziwdrżenie,niżsamotny,bezsilny
krzykwdeszczowej,nocnejpustce.
Tużzatymwspomnieniemnadchodzikolejne.Kilka
białychbarankówpojawiasięodstronybrzegurzeki
pokrytegozielonątrawą.Doznaniejasnegodniałagodzi
niepokójwywołanyprzezpoprzedniewspomnienie.Nie
mogętylkoustalić,kiedyigdziesięnarodziło.
Byłotochybakilkadnipóźniej,gdyjakby
usłyszałemodpowiedźnakrzyktamtejkobiety.Zbliżał
sięwtedywieczór.Niedawnoprzeszłaburza,ciemne
chmurynaniebieprzetaczałysięjakgęstydym.
Siedziałemoboksadzawkizadomem.Wtejdeszczowej
sceneriipodszedłdomnieobcymężczyzna,całyubrany
naczarno.Gdyszedł,jegoubraniewzdymałosię
ipowiewałojakchorągiewnatlezachmurzonegonieba.
Jegowidok,gdysiędomniezbliżał,sprawił,żewmoim
sercuznówwyraźniepojawiłsiękrzyktamtejkobiety.
Obcymężczyznapatrzyłnamnieswoimprzeszywającym
wzrokiemjużzoddaliiniespuszczałgozemnieprzez
całyczas.Gdymojeprzerażeniesięgnęłojużzenitu,
skręciłiwszedłnamiedzęmiędzydwomapolami,krok
zakrokiemsięodemnieoddalając.Jegoszerokie
czarneubraniełopotałonawietrze.Gdyjużjako
dorosłyczłowiekwspominamwydarzeniazprzeszłości,
zawszezatrzymujęsiędłużejwtymmiejscu.Samsię
sobiedziwię,dlaczegowówczastołopotaniewziąłem