Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obliczeiimięwyrytewkamieniu.dodnia,wktórym,
wciążpatrząc,niewiedzielijuż,któryjestpierwszy,
aktórydrugi,któryjestżywy,aktórytymwyobrażonym.
Śmierćbyłapewnegorodzajupomieszaniemrzeczy,tak
jakbyzapomniećwrócićdodomu.Ormianiemojego
dzieciństważylidługoiwszyscyumarlisędziwi.Nie
sądziłemnawet,żemożebyćinaczej.Mieliwsobierodzaj
zmęczenia,któryprzeszkadzałimodpocząć,acodopiero
umrzeć.Odczuwalizdumieniewobectyluokrutnych
rzeczy,którewidzieliwdzieciństwie,nierozumiejącich.
Śmierćmawsobiemądrośćobjaśniającą.Tozdumienie
przeszkadzałoimumrzeć.
Jednakkażdemuzmoichdziadkówpostawiononajpierw
krzyżzdrewna.Oni,GarabetVosganianiSetrak
Melichian,sądzili,żetakdługo,jakżyjesz,jesteś
nieśmiertelny.Przeszliprzezświatbeztrosko,
znastawieniem,żezawszejestjeszczeczas,bycoś
wyprostować.Tacybyliwszyscymężczyźnizmojego
roduijaniewydajęsięinny.
DziadekGarabetmiałswojeulubionezdjęcie.Fotografia
przedstawiałajegosamegowkapeluszuiwpłaszczu
zpodniesionymkołnierzem.Wtedygdywymieniłem
mudrewnianykrzyżnakamienny,byzrównałsię
zpozostałymizmarłymi,nadjegoimieniemumieściłem
właśnietozdjęcienadrukowanenaceramice.Aledziadek
nasprzechytrzył.Mawiamy:„Zajdźmyjeszcze
dodziadka”.Gdyjestemnacmentarzuipatrzymy
nasiebie,wrażeniejestdziwne.Taki,wkapeluszuiz
podniesionymkołnierzempłaszcza,wydajesię,
żewłaściwietodziadekidziewnaszymkierunku.
Kontynuowałtułaczkę,uśmiechającsiępogodnie,amy
zostaliśmynatymświecie,doktóregoonprzychodzi
odczasudoczasu.Aniżycie,aniśmierćniezdołały
gookiełznać.Pokonałjeswoimkapeluszem,płaszczem
wkratę,apodniesionykołnierztokaprys,boniewydaje
sięmarznąćnatamtymświecie,takjakniebyło
muzimnonatym.
DziadekGarabetmiałaparatfotograficznynatrójnogu.
Patrzyłemprzezniegonaświat.Inanassamych.Niegdyś